Ministrowie PO-spacerowali w Szydłowcu

Z 1.5-godzinnym spóźnieniem, wczoraj po 18-tej do Szydłowca dojechał autobus PO z minister Ewą Kopacz i Radosławem Sikorskim na pokładzie. Wysiadających przywitali starosta szydłowiecki Włodzimierz Górlicki, władze miejskie z burmistrzem Andrzejem Jarzyńskim na czele, przewodniczącą Rady Miejskiej Krystyną Bednarczyk oraz wiceprzewodniczącymi: Arturem Łyczkiem i Leszkiem Jakubowskim.

Harmonogram wizyty ministrów w Szydłowcu był z punktu widzenia szydłowieckiego zjadacza chleba - mało atrakcyjny. Wizyta polegała na spacerze Ewy Kopacz i Radosława Sikorskiego ulicami miasta, po to aby „zahaczyć” o kilka miejsc. Były to: począwszy od rynkowej płyty - Ulica Radomska, Park Niepodległości, w którym ministrowie złożyli wiązanki pod dwoma obeliskami oraz na zakończenie spaceru przejście ulicami: Kościuszki, Spółdzielczą do ostatniego punktu znajdującego się przy ulicy Wschodniej tj. Zespołu Szkół im. Jana Pawła II, dla oceny postępujących prac przy Orliku.

W rzeczywistości ministrowie podczas ostatniego punktu spaceru odwiedzili w szkole jedynie kilka pomieszczeń, witając się uprzednio z dyrektor szkoły i robiąc sobie pamiątkowe zdjęcia z młodzieżą. Na plac budowy wcale nie weszli.


Nowy widok na farę i na Szydłowiec

Rozebrano blisko 150 letnią charakterystyczną kamienicę z podcieniami zlokalizowaną na rogu ulicy Kieleckiej i Kościuszki. Stan tego budynku od lat był fatalny i ostatnio była to praktycznie ruina. Rozbiórka budynku odsłoniła nowy widok na ulice Kielecką i na farę. Warto wykorzystać ten stan, do spojrzenia na farę z nowej perspektywy.

Z perspektywy kilku dni jakie już minęły chciałbym podzielić się także kilkoma refleksjami z wizyty w Szydłowcu ministrów Ewy Kopacz i Radosława Sikorskiego.

W sobotę ulicami naszego miasta spacerowali, w towarzystwie miejscowych notabli. Na stronie Domu na Skale ukazała się relacja z tego wydarzenia, która nie wszystkim przypadła do gustu. Tak to już jest, że staramy się pisać życzliwie, ale bez czołobitności. Czołobitność jest bowiem zabójcza dla każdego "medium", dla uprawiających to rzemiosło. W tym przypadku to hobby, ale jeśli nawet już to rodzaj dziennikarstwa obywatelskiego.