Prezydent w Szydłowcu, tydzień po ..

Od kurtuazyjnej wizyty Prezydenta RP w Szydłowcu mija właśnie tydzień. To dobry czas na jej spokojne omówienie, jest już pewien dystans, a jeszcze wspomnienie jej jest świeże. Odwiedziny w Szydłowca były inicjatywą, która wyszła z Kancelarii Prezydenta, można więc sądzić że było to potrzebne Prezydentowi w kontekście jego planów politycznych i państwowych.

Przez miejscowe władze samorządowe wizyta ta, została przyjęta niemal jak gwiazdka z nieba, wszak przy jej blasku można także zabłyszczeć, co zresztą zostało skrzętnie wykorzystano. Na plus trzeba dodać refleks burmistrza Andrzeja Jarzyńskiego, który przy okazji prezentacji prac renowacyjnych, wykorzystał zainteresowanie Prezydenta i zaprosił go do Szydłowca po zakończeniu prac we wrześniu 2014 roku.

Miło że do tej wizyty doszło, jakkolwiek wbrew temu co się o niej mówi, nie miała ona za cel poruszania jakiś konkretnych tematów i bolączek lokalnych. Jasno wyraził się o celu wizyty sam prezydent B. Komorowski, kiedy przemawiając powiedział że przyjechał zobaczyć osobiście jak żyje się w mieście o tak dużym bezrobociu. Z tego może wynikać że u podstaw tej wizyty leżało zainteresowanie głównymi problemami Polski, jakim są kwestie demograficzne i kondycja polskiej rodziny. W takich miastach jak Szydłowiec jak w soczewce skupiają się polskie problemy. Dramatyzm małej dzietności polskich rodzin, wynikającej także z niestabilności ekonomicznej, pogłębia jeszcze emigracja młodych, co powoduje utratę potencjału społecznego i gospodarczego całych połaci kraju. Odczuwamy to także boleśnie w Szydłowcu, choćby na przykładzie szkół z coraz mniejsza liczba uczniów.

W czasie spotkania z Panem prezydentem nie było czasu jednak na szczegółowe rozmowy. Uwagi dotyczące problematyki rodzinnej, można było wymienić jedynie z sekretarz stanu Ireną Wóycicką, która towarzyszyła Prezydentowi w podróży do Szydłowca.

Wizyta Głowy Państwa w Szydłowcu, jest nielicznym przykładem okazania empatii i zainteresowania ze strony władz państwowych naszymi problemami. Zasada pomocniczości nakazywałaby w przypadku, kiedy ze skala problemów nie radzi sobie miejscowa władza , zaangażować pomoc państwa. To jednak w naszych realiach są po części mrzonki. Władze państwowe bardziej zainteresowane są tym co dzieje się w Warszawie, rozwojem metropolii niż prowincji. Prezydent Komorowski odnosząc się do problemów naszego powiatu, rozwiązanie ich widział ogólnikowo w środkach unijnych. Widział rowiązanie także w pracowitości i zapobiegliwości mieszkańców i władz, a także w lepszym skomunikowaniu Szydłowca z Warszawą i Krakowem, jak przypuszczam mając na uwadze plany kontynuacji budowy drogi S-7.

Perspektywa unijna jakkolwiek może imponująca w skali kraju, jest o tyle problematyczna że w mijającej perspektywie budżetowej, subregion radomski był wyraźnie w tyle w zestawieniu do innych subregionów Mazowsza. W tej perspektywie patrząc na realia praktycznie bankruta jakim jest województwo mazowieckie, a także zasady pozyskiwania środków, zaostrzone dla Mazowsza, będzie pewnie podobnie a nawet niestety gorzej. Środki unijne biorąc ich skalę ( około 3,5 % polskiego PKB) mogą pomóc ale nie rozwiążą polskich problemów. Dodatkowo utrata ludności w skutek emigracji, najczęściej wiąże się ze spadkiem PKB danego obszaru. Niestety w tym zakresie tendencje ludnościowe w Szydłowcu są na minusie, ile z tego powodu straciliśmy można przeliczyć to na pieniądze, pewnie to olbrzymie kwoty.

Mając świadomość (reakcja prezydenta Bronisława Komorowskiego, była pozytywna) że może dojść do jego wizyty w Szydłowcu w 2014 roku, niewybaczalnym błędem byłoby ze strony władz lokalnych, potraktowanie jej jako wyborczego widowiska i nie przygotowanie się do niej merytorycznie i programowo. Taką wizytę trzeba by umieć wykorzystać nie tylko do ładnych zdjęć z Prezydentem.

Czy są jednak w Szydłowcu szanse na dialog, ostatnie lata nie nastrajają w tym zakresie zbyt optymistycznie.


Dodaj Komentarz