Tagi: ,

Nerwy w PUP-ie

- Proszę pana w Urzędzie Skarbowym, kiedy przychodzi czas rozliczeń potrafi się przydzielić dodatkowych pracowników do obsługi, aby formalności mogły przebiegać sprawnie a tutaj... Nowy budynek, ładne pomieszczenia, ale to chyba tylko dla wygody urzędników a nie dla nas, odwiedzających ten Urząd. Od wielu lat jest tak samo i nic pod względem obsługi się nie zmieniło – relacjonuje swoją wizytę w Powiatowym Urzędzie Pracy zniesmaczony mężczyzna.

– Proszę pana osobiście musiałem się wiele natrudzić, aby zostać zarejestrowany jako osoba bezrobotna. Przede wszystkim uważam, że UP ma świadomość, że w styczniu co roku jest tak dużo osób rejestrujących się. Ale jeżeli jest świadomy, to dlaczego nie jest przewidujący? Nie raz czytałem wywiady w mediach szydłowieckich jak pan dyrektor Piętowski mówił, że po to urząd jest rozbudowywany, aby klienci czuli się w nim komfortowo. Ja się pytam: czy to co dzieje się podczas rejestracji na pewno oszczędza stresu ludziom i jest komfortowe? Bo według mnie chyba nie! Wobec tego do czego służy ten nowy budynek?

– Proszę mi wierzyć, że ja się nie dziwie zdenerwowaniu urzędniczek i nie dziwie się zdenerwowaniu ludzi, ale niestety taka atmosfera rodzi opryskliwość jednych do drugich i wzajemną niechęć. Tak jest od lat i nikt nie potrafi zaprowadzić tam porządku. Rozbudowa Urzędu dawała nadzieję, że obsługa osób będzie sprawna, a jest odwrotnie.

– Dlaczego o tym mówię... Wspomniałem na początku, że musiałem się natrudzić, aby zostać zarejestrowany i pewnie nie tylko ja w ten sposób się „trudziłem”. Do tego zmusza niekiedy sytuacja i co więcej posiadanie rodziny.

– Pierwszy krok jaki poczyniłem to zapisy na termin rejestracji i tu już zaczęły się schody. Kolejka przy zapisach i termin oczekiwania na rejestrację, ku mojemu zdziwieniu, grubo ponad miesięczny. Powiedziałem sobie, że tyle nie będę czekał.

– Przez trzy dni próbowałem dostać się do rejestracji, ponieważ mam prawo do zasiłku. Co za tym idzie przez dwa miesiące musiałbym czekać na jego wypłatę. Dlaczego aż dwa? Po pierwsze od zapisu na rejestrację do samej rejestracji upływa miesiąc. Od momentu rejestracji do wypłaty zasiłku kolejny miesiąc. Przy czym od momentu rejestracji wymagane jest 14 dni, aby dokumenty nabrały tzw. „mocy prawnej”, ale fakt jest taki, że właśnie te 14 dni nie jest naliczane do zasiłku, czyli pierwszy zasiłek wypłacany jest za połowę miesiąca. I teraz wychodzi na to, że jeżeli nie miałbym jakichś oszczędności z pracy, którą niedawno zakończyłem, to przyszło by mi głodować przed dwa miesiące, lub zapożyczyć się u kogoś, a po dwóch miesiącach oddać pieniądze i czekać na „miłosierdzie”, przez kolejny pusty miesiąc.

– Co do tych trzech dni, przez które próbowałem się zarejestrować, wie pan co zobaczyłem? Tragedię Urzędu Pracy w Szydłowcu. Natłok ludzi, ciasna poczekalnia i dwie osoby obsługujące do godz. 14 z obowiązkowymi przerwami, czyli niecałe 6 godzin pracy urzędnika. W dodatku wprowadzony nowy system, którym tłumaczy się czas oczekiwania na rejestracje... Wie pan co, może i ten system jest bardziej dokładny, ale w praktyce wygląda to tak, że wchodzi się do pokoju, pani dzwoni do góry, z góry przynoszą jej teczkę z moimi dokumentami i ona „wklepuje” te dane dopiero w system. Czy tego nie dało się inaczej zrobić? Przecież Urząd pracował wcześniej na komputerach i wcześniej też była obsługa na jakimś systemie, a skoro tak, to czy nikt nie był w stanie przenieść całej bazy do nowego systemu?

– Co więcej, jeżeli zapomni się jednego „papierka” mając prawie komplet dokumentów, urzędnik rozkłada ręce i mówi: „w takim razie pana nie obsłużę”. W moim przypadku też tak było, bo nie posiadałem ksera dokumentu. Na szczęście miałem oryginał, który z życzliwością oddałem, bo nie był mi potrzebny i udało się załatwić sprawę.

– Przede wszystkim co mnie szczególnie razi w szydłowieckim Urzędzie Pracy to eksponowana urzędnicza wyższość nad petentem. Oczywiście nie u wszystkich, ale też nie w jednostkowych przypadkach. Wie pan, podczas mojej rejestracji odniosłem wrażenie, że petent nie może się pomylić, ale nie może się pomylić tylko i wyłącznie dlatego, aby urzędnik nie miał za wiele roboty. Bo jeżeli musi coś zrobić za petenta, to jest to poniżenie się urzędnika. Tylko proszę zauważyć, z czyich pieniędzy wypłaca się im pensję...

– Na zakończenie chciałbym powiedzieć, że marzą mi się czasy, kiedy w szydłowieckim PUPie poczekalnia będzie pusta, będzie więcej pracy i mniej urzędników, którzy w samych drzwiach chcą rozstrzelać petenta wzrokiem.

– Pewnie zastanawia się pan jak udało mi się dostać wcześniej do rejestracji. Cóż w takich sprawach trzeba zawsze wejść na piętro i porozmawiać... No chyba, że ma się kogoś znajomego w Urzędzie.

Wysłuchał Paweł Uciński


Komentarze

Marek11 Feb. 2011, 22:21 # 2

Niestety "literki" na dole, to smutna konicznosć ochrony przed umieszczaniem spamu przez "robaki". Sam zawsze mam z nimi ( literkami ) kłopot! Te konieczne utrudnienia mam nadzieję nie zrażą tych, którzy chcą coś tutaj w komentarzach napisać!


Dodaj Komentarz