Nasz Dziennik. Czas na debatę o Polsce

Po przerażającej katastrofie pod Katyniem przychodzi czas na ocenę sytuacji i konieczność działań. Pomijając spekulacje wokół przyczyn tragedii, jedno nie ulega wątpliwości: katastrofa jest kompromitacją państwa, a więc i jego reprezentanta, czyli rządu. Podobną kompromitacją jest obecna powódź. Ofiary śmiertelne i straty sięgające miliardów złotych uwidaczniają słabość państwa i nieporadność koalicji rządowej.

Gabinet Donalda Tuska z jednej strony jest nieprzygotowany na niesienie pomocy doraźnej powodzianom, a z drugiej obciąża go grzech zaniechania. Ponosi przecież bezpośrednią odpowiedzialność za odłożenie realizacji projektów infrastruktury zabezpieczającej przed powodzią przewidzianych do realizacji w ramach tzw. listy indykatywnej. I w tym wypadku zarówno nieudolność, jak i grzech zaniechania to kompromitacja państwa i powód do natychmiastowej dymisji obecnego rządu. Te skandaliczne sytuacje zmuszają do postawienia pytania o stan naszego państwa. Czy w ogóle wypełnia ono swoje zadania? Warto zapytać o to w kontekście wyborów prezydenckich. Wizja państwa winna być bowiem głównym tematem debat kandydatów na prezydenta, a punktem wyjścia takiej dyskusji musi być ocena naszej pozycji w Unii Europejskiej. Czy nasze członkostwo w UE buduje silną Polskę w jednoczącej się Europie, czy też odwrotnie - konsekwentnie realizowany proces powolnego zaniku polskiej państwowości, a katastrofa smoleńska i skutki obecnej powodzi są tylko tego objawem?

Nasz bilans w UE

Wchodząc w struktury Unii Europejskiej, posiadaliśmy zarówno wiele wad, jak i atutów. Do podstawowych uwarunkowań negatywnych należało zaliczyć:

  • relatywne ubóstwo społeczeństwa mierzone chociażby niskim poziomem PKB;
  • masowe i trwałe bezrobocie w wymiarze oficjalnym w miastach i ukrytym na wsi;
  • kryzys finansów publicznych;
  • brak dziedzin (sektorów) charakterystycznych dla naszego kraju, które mogłyby być domeną Polski na rynkach zagranicznych.

Atutami z kolei były:

  • kapitał ludzki objawiający się korzystną strukturą demograficzną i dobrym wykształceniem;
  • funkcjonująca, a więc zdrowa rodzina;
  • wyśmienity stan środowiska przy rodniczego mierzony gamą rodzimych gatunków roślin i zwierząt, w tym doskonały stan biologiczny gleb rolnych gwarantujący możliwość produkcji żywności dobrej jakości;
  • przebogate zasoby energetyczne w postaci węgla kamiennego, węgla brunatnego i zasobów geotermalnych;
  • wielkie sukcesy w zakresie redukcji emisji gazów cieplarnianych, a więc realizacji postanowień Konwencji Klimatycznej ONZ i protokołu z Kioto.

Atuty te były tym cenniejsze, że głównymi problemami starej Piętnastki były:

  • problemy demograficzne związane ze starzeniem się społeczeństw;
  • katastrofalny stan środowiska przyrodniczego wielu rejonów UE objawiający się lawinowym zanikiem rodzimych gatunków roślin i zwierząt, co zmusiło starą Piętnastkę do wyznaczania obszarów Natury 2000;
  • degradacja stanu biologicznego gleb rolnych uniemożliwiająca produkcję żywności o wysokiej jakości;
  • deficyt własnych zasobów energetycznych zmuszający do importu tych zasobów spoza granic starej Piętnastki;
  • brak spełnienia zobowiązań wynikających z postanowień Konwencji Klimatycznej ONZ i protokołu z Kioto. Stara Piętnastka przy swoich zobowiązaniach redukcji na poziomie 8 proc. redukcji takiej dokonała w roku 2005 na poziomie niecałych 3 procent.

Jak wykorzystujemy więc swoje szanse w UE? Prześledźmy ten problem z punktu widzenia naszych dwóch atutów, a mianowicie wyśmienitego stanu środowiska przyrodniczego i przebogatych zasobów energetycznych.

Żywe zasoby przyrodnicze

Polska może poszczycić się pełną gamą rodzimych gatunków roślin i zwierząt. Na przykład gatunki i siedliska uznawane w starej Piętnastce za wymagające specjalnej ochrony są w naszym kraju często wręcz bardzo pospolite. Przy odrobinie wiedzy i zdrowego rozsądku wyznaczenie w Polsce obszarów Natura 2000 nie powinno napotykać żadnych trudności. Mogliśmy je wyznaczać tam, gdzie zapewniałoby to cele sieci Natury 2000, nie powodując konfliktów gospodarczych. Nie wykorzystaliśmy tej szansy i teraz obszary Natury 2000 blokują planowane inwestycje, utrudniając wykorzystanie należnych nam funduszy unijnych. Dobrze jest to widoczne przy infrastrukturze liniowej. Implementacja do sieci Natura 2000 "Shadow List" oznacza zagrożenie dla budowy dróg i autostrad tam, gdzie nie będzie to zgodne z koncepcją polityki transportowej Komisji Europejskiej. Rzutuje to istotnie na wielkość absorpcji środków unijnych w ramach programu operacyjnego "Infrastruktura i Środowisko". Dzieje się tak dlatego, że pieniądze w tym programie są podzielone na konkretne zadania, z których część, z uwagi na wyznaczone na trasie przebiegu dróg obszary Natura 2000 z "Shadow List", nie ma szans być zrealizowana w ciągu najbliższych kilku lat. Okazuje się, że niczego nie nauczył nas skandal wokół Rospudy. Na przykład trasa S19 łącząca drogą lądową Skandynawię i kraje nadbałtyckie przez Białystok, Rzeszów z Bałkanami i Azją Mniejszą została wyłączona z finansowania jako droga ekspresowa w programie "Infrastruktura i Środowisko". Według informacji płynących z Brukseli jej rolę ma przejąć autostrada biegnąca przez Białoruś i Ukrainę. Jest to potworny cios z punktu widzenia możliwości rozwoju terenów Polski Wschodniej i przykład, jak unikalne polskie żywe zasoby przyrodnicze zamiast być stymulatorem, stały się barierą rozwoju gospodarczego. Podobne wnioski nasuwa realizowany obecnie przebieg drogi ekspresowej S3 łączącej port w Szczecinie z Czechami i dalej z Bałkanami. Tu również "Shadow List" odegrała znamienną rolę: główny strumień transportu towarów będzie się znajdował po lewej stronie Odry.

Polska wieś

Drugim wielkim walorem Polski jest wieś. To dzięki polskiemu rolnikowi niezniszczone biologicznie gleby mogą produkować żywność o najwyższej jakości. Szansą dla polskiej wsi powinna być promocja tej żywności na rynkach międzynarodowych. Traktat akcesyjny ogranicza nam możliwości produkcji rolnej poprzez wprowadzenie kwot. Nie zabrania jednak żądać wielokrotnie wyższej ceny za produkty roślinne i zwierzęce pochodzące z terenów niezdegradowanych biologicznie. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby za miód pochodzący z czystych polskich pól czy też polskich parków narodowych żądać kilkakrotnie więcej niż za miód pochodzący z genetycznie modyfikowanego rzepaku rosnącego na totalnie zniszczonych biologicznie polach wielu państw starej Piętnastki. Nie wykorzystujemy tej szansy i wręcz z uporem maniaka za wszelką cenę chcemy doprowadzić do tego, aby Polskę uznać za kraj produkujący żywność niskiej jakości. Sprzyja temu najnowsza propozycja ustawy o GMO autorstwa rządu PO - PSL zezwalająca na produkcję roślinną opartą na genetycznie zmodyfikowanych roślinach i zgoda na import genetycznie modyfikowanej soi jako paszy dla zwierząt hodowlanych. Liczy się więc tylko interes wielkich firm i korzyść starej Piętnastki, starających się wyeliminować polskiego rolnika z rynku europejskiego jako groźnego konkurenta.

Zasoby energetyczne

Silne gospodarczo państwo musi być w pełni bezpieczne pod względem energetycznym. Jednym z podstawowych atutów Polski są właśnie zasoby energetyczne. Posiadamy ponad 14 mld t węgla kamiennego, co stanowi około 90 proc. zasobów tego cennego surowca w całej UE. Na podobnym poziomie szacowane są zasoby węgla brunatnego. Może nas to w 100 procentach uniezależniać od dostaw zewnętrznych, a więc gwarantować rzeczywiste bezpieczeństwo energetyczne Polski na setki lat. Należy także wspomnieć o polskich zasobach energii odnawialnej w postaci złóż geotermalnych, których zasobność przewyższa 150 razy nasze potrzeby. W tej sytuacji węgiel i zasoby geotermalne winny być głównym punktem zainteresowania rządu jako bazy dla bezpieczeństwa energetycznego kraju. Niestety, już podpisując traktat akcesyjny, rozpoczęto proces blokady naszych zasobów, a pogłębił go pakiet klimatyczno-energetyczny przyjęty przez obecny rząd PO - PSL. Posiadając 100 mln t CO2 rocznej nadwyżki emisji, musimy teraz dokupić limity emisji, i to od tych, którzy nie wywiązali się ze swoich zobowiązań, a więc od państw starej Piętnastki. Z kraju o pełnym bezpieczeństwie energetycznym stajemy się coraz bardziej uzależnieni od zewnętrznych dostaw energii. Rodzimy węgiel zastępujemy importowanym gazem, ropą i planowanym importem technologii nuklearnych. Zamiast wykorzystywać zasoby polskiej energii odnawialnej, wspiera się rozwój drogiej energetyki wiatrowej całkowicie opartej na obcych technologiach.

Innym przykładem jest blokada możliwości wykorzystania lasów dla bilansu pochłaniania dwutlenku węgla z atmosfery, mimo że związane jest to zarówno z ochroną bioróżnorodności, jak i wzmożeniem produkcji odnawialnych źródeł energii (drewno) i tworzeniem miejsc pracy na terenach wiejskich (hektar lasu może pochłonąć do kilkunastu ton CO2 rocznie przy obecnej cenie jednej tony około 15 euro). Obecny rząd nie przywiązuje do tego żadnej wagi. Nie interesuje go zmniejszanie koncentracji dwutlenku węgla w atmosferze poprzez stosowanie polskich czystych technologii spalania polskiego węgla i wykorzystanie w tym celu polskich lasów. Interesuje go natomiast zastosowanie obcej, mogącej blokować korzystanie z geologicznych zasobów energetycznych, niezwykle kosztownej technologii CCS (wychwytywanie dwutlenku węgla i magazynowanie w pokładach geologicznych), gdzie koszt wtłoczonego CO2 może dochodzić, według Ministerstwa Gospodarki, nawet do 100 euro za tonę. Jeszcze bardziej niezrozumiałe jest, dlaczego nie pozwalając na wykorzystanie polskich lasów dla krajowego bilansu redukcji emisji CO2, koalicja PO - PSL stworzyła taką możliwość obcokrajowcom (w 2008 r. przyjęto nową ustawę o handlu emisjami). Mówiąc krótko, zalesiający polskie tereny inwestor unijny spoza Polski może otrzymać pieniądze za pochłanianie dwutlenku węgla z atmosfery przez lasy, a Polak takiej możliwości nie ma, zarówno w Polsce, jak i w pozostałych krajach unijnych.

Pytanie do kandydatów

Obecny rząd nie tylko nie przywiązuje wagi do tego, by Polska miała silną pozycję w Europie, ale głównym celem rządzącej koalicji wydaje się jedynie sprawowanie władzy dla niej samej. Prowadzić to musi do zaniku polskiej państwowości na rzecz budowy jednej zjednoczonej "liberalnej" Europy, gdzie narody słabe gospodarczo i pozbawione własności pełnić będą podrzędną rolę. To dlatego rujnuje się polskie bezpieczeństwo energetyczne, manipuluje Naturą 2000 dla blokady rozwoju infrastruktury i niszczy polską wieś. Piszę te słowa nie jako eurosceptyk, ale jako osoba, która wie, jaką wartość przedstawia dla jednoczącej się Europy nasz kraj. Europa będzie silna, gdy silna w niej będzie Polska. Zbliżają się wybory prezydenckie, najwyższy więc czas zadać pytanie kandydatom o wizję państwa polskiego.


Komentarze

Anonim9 June 2010, 08:17 # 1

Co za dyrdymały - nawet nie chce mi się tego czytać po wstępie tylko z tego "naszego dziennika" sączy się nienawiść i oczernianie. Wiemy że opozycja jest zawsze przeciw władzy rządzącej ale PIS miał swoją szansę...


YokA26 July 2010, 22:38 # 2

"Pomijając spekulacje wokół przyczyn tragedii, jedno nie ulega wątpliwości: katastrofa jest kompromitacją państwa, a więc i jego reprezentanta, czyli rządu."

Reprezentantem państwa w naszym systemie parlamentarno - gabinetowym jest również prezydent, wespół z rządem jako władza wykonawcza. O kompromitacji można mówić w kwestii prezydenckiej: Lech Kaczyński zaprosił na pokład ponad 90 osób, więc jego odpowiedzialność w jakiejś mierze nie budzi wątpliwości.


Dodaj Komentarz