Tagi:                                    

To są zdrajcy!

Jeśli wiemy, czym jest naród, wiemy również, na czym polega narodowa zdrada. Kto świadomie działa na rzecz osłabienia narodowej siły, zaprzepaszczenia szans rozwoju, zmniejsza przewagę narodu i osłabia jego pozycję w zetknięciu z innymi, ten jest zdrajcą; człowiekiem działającym bezpośrednio przeciwko interesowi mojej i Twojej rodziny, interesowi moich i Twoich dzieci czy wnuków. Patriotyzm i umiłowanie Ojczyzny nie są bowiem abstrakcyjnymi ideami oderwanymi od realnego interesu ludzi, lecz stanowią wykładnię naszego najlepiej pojętego długofalowego zbiorowego interesu. Patriotyzm i posiadanie państwa umożliwia narodowi ochronę interesów rodzin.

Są to rzeczy jeszcze kilkadziesiąt lat temu oczywiste dla każdego - również każdego Polaka. Zatem, jeśli ktoś realizuje cudze interesy kosztem interesu własnego narodu, jeśli wiąże karierę i korzyści materialne z cudzymi interesami, to w prostych słowach jest to zdrajca. Nie wiedzieć czemu, w obecnej Polsce to pojęcie pada w debacie publicznej bardzo rzadko. Tymczasem od zdrajców roi się na każdym kroku, a ich wskazanie jest przecież zadaniem o wiele ważniejszym niż tzw. lustracja! Kilkanaście dni temu wydawany w Warszawie po polsku niemiecki “Dziennik” doniósł z satysfakcją, że oto “Rydzykowi się nie powiodło”, że “miliony przeszły koło nosa” - cha cha cha. Polscy dziennikarze naśmiewali się i szydzili, że oto ze źródeł “dobrze poinformowanych” dowiedzieli się, iż prowadzony przez o. redemptorystów projekt eksploatacji źródeł geotermalnych w Polsce nie powiódł się, ponieważ uzyskano wodę “tylko” o temperaturze 65 stopni. Nawet gdyby tak było, nawet gdyby była to prawda, pisanie o tym z zadowoleniem jest w przypadku polskiego dziennikarza czymś chorym, co w prosty sposób sugeruje, że mamy do czynienia albo ze szczytowym idiotą, albo zdrajcą działającym przeciwko interesom narodu, któremu powinien służyć! I to nie dlatego, że wiążą go jakieś wydumane ideały, lecz dlatego, że służba narodowi jest opłacalna dla wszystkich Polaków, a więc jeśli nie dla nas samych, to dla naszych rodzin, dzieci, wnuków… Historia Polski roi się od zdrajców. Jak kiedyś pisałem, były czasy, kiedy szlachta rozpuszczona dobrobytem i przywilejami przestała kształcić własne dzieci. Wyrosły całe pokolenia głupich i naiwnych Polaków, którzy nie pojmowali, że zdradzając własny kraj, zdradzają jednocześnie własną rodzinę i dzieci. Obcy rzadko szanują zdrajców - cenią ich użyteczność, ale uznają za ludzi podłych i niegodnych zaufania. Pierwszą Rzeczpospolitą sprzedali idioci, którzy uznali, że na obcych dworach będzie im lepiej, którym przywilej i dobrobyt tak przyćmił rozum, że przestali wyciągać wnioski z losów własnych dziadów i ojców. W latach 90., ludzie pełniący w PRL-u rolę polskiej elity sprzedali kraj obcym interesom. Też z głupoty. Na ich usprawiedliwienie można tylko powiedzieć, że komuna nie pozwoliła im się wcześniej normalnie wykształcić i odebrała zdolność do myślenia. Nazywanie rzeczy po imieniu wnosi dużo zdrowia do debaty publicznej, nie bójmy się nazywać zdrajców zdrajcami. Ludzie, którzy za cudze pieniądze zdradzają polski interes, którzy podkopują szanse gospodarcze Polaków, polskiego kapitału, którzy sprzedają kraj za psi grosz - to są zdrajcy. - Być może mają jakieś pokrętne słowa na swoje wytłumaczenie, to ich sprawa, ale w sferze publicznej tym ludziom powinno się pluć w twarz. Można mieć różne zdania co do roli Kościoła w państwie, możemy się nie zgadzać w kwestiach polityki rodzinnej etc., ba, można być nawet ateistą, ale nie można nie zauważać olbrzymiej pracy patriotycznej, jaką prowadzi o. Rydzyk. Wkładanie patyków w koła tych projektów jest albo oznaką drastycznej głupoty, albo - jak to ma miejsce w wypadku ludzi inteligentnych i obytych - zdrady. Ze zdrajcami nie rozmawia się, zdrajców się odpowiednio traktuje. Naród, który o tym zapomina, traci instynkt samozachowawczy. Pamiętajmy o tym, wychowując własne dzieci. Świat zmienia się na naszych oczach, jeszcze do niedawna machano nam przed oczami płachtami nowej internacjonalistycznej ideologii globalizmu, dzisiaj, kiedy ten pomysł splajtował i kryzys zagląda nam w oczy, okazało się, że kapitał i interesy gospodarcze nie są jednak pozbawione narodowej flagi i wszyscy normalni politycy w pierwszej kolejności bronią interesów własnego społeczeństwa. Powoli przekonują się o tym Polacy pracujący w Wielkiej Brytanii, widzą to na dłoni przedsiębiorcy kanadyjscy prowadzący interesy w USA, dociera to do większości mózgów. Wahadło odchylone przez minione dwie dekady w stronę globalnej utopii wraca na miejsce; pora, aby Polacy w Polsce, kraju rozebranym przez obcych w latach 90., ponownie zaczęli to dostrzegać. Dopóki rodzą się polskie dzieci, dopóki historia wielkiej Polski jest w stanie zapalić patriotyczne ognie w głowach polskiej młodzieży, wciąż mamy szansę! By uratować Polskę, potrzebujemy elity, która jasno określi i zdefiniuje polski interes, która wskaże palcem i wykluczy obecnych polskich zdrajców, a przeszłych postawi przed trybunałem stanu. Miejmy nadzieję, że rozwijające się dopiero zawirowania gospodarcze właśnie do tego niedługo doprowadzą. Nie ma lepszego lekarstwa na głupotę niż naga, skrzecząca rzeczywistość. Andrzej Kumor Mississauga www.goniec


Dodaj Komentarz