Tagi:                                    

Refleksja o działaczu Solidarności, śp. Zbigniewie Cichoniu

W dzień Zaduszny ponownie odwiedzamy cmentarze i modlimy się przy grobach nie tylko najbliższych i przyjaciół, ale także przy grobach znanych i nieznanych nam osobiście bohaterów. Zatrzymujemy się przy mogiłach osób, których po prostu nam dziś brakuje! Brakuje ich szczerości, doświadczenia, trafnych rad i długomyślności. Po kilkunastu, czy kilkudziesięciu latach mamy pewność, jak wiele im zawdzięczamy i jak wielki jest wobec nich nasz dług. Na starym, rzymsko-katolickim cmentarzu w Radomiu często odwiedzam miejsce wiecznego spoczynku starszego ode mnie przyjaciela, świętej pamięci Zbyszka, żołnierza AK, więźnia politycznego okresu stalinowskiego, organizatora struktur regionalnych NSZZ Solidarność Ziemi Radomskiej. Zbyszek, elektryk w nieistniejącym dziś Zakładzie Remontowym Maszyn Budowlanych, w pierwszych miesiącach powstawania związku, w okresie wielkiego społecznego entuzjazmu 1980 roku, przestrzegał nas przed hurra optymizmem, że już pokonaliśmy komunę. Przekonywał, że droga do wolności będzie długa i trudna. Zbyszek potrafił bezbłędnie wytropić i ujawniać agentów i prowokatorów służby bezpieczeństwa, którzy na polecenie swoich przełożonych „zapisywali się” do Solidarności i udawali jej gorliwych zwolenników. Komuniści zemścili się na nim i 13 grudnia 1981 roku, schorowany Zbyszek na wiele miesięcy trafił do więzienia w Kielcach. Zmarł w sierpniu 1996 roku. Był człowiekiem sumienia i żył tak, że ślady Jego stóp przetrwały!

Jan Rejczak


Dodaj Komentarz