Tagi:                                    

Pamięć o zagładzie Żydów szydłowieckich

W końcu lutego Barbara Tornquist-Plewa, profesor uniwersytetu w Lund (Szwecja) przy okazji rodzinnych odwiedzin w Szydłowcu, spotkała się z dziećmi Publicznej Szkoły Podstawowej Nr 2 i z młodzieżą Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych Nr 2. Po zakończonej pogadance dotyczącej pamięci o zagładzie Żydów szydłowieckich poprosiłam prelegentkę, by krótko poinformowała czytelników „Domu na Skale” o jednym z tematów jej pracy naukowej, związanym właśnie z naszym miastem, jego historią i mieszkańcami.

Barbara Tornquist-Plewa powiedziała: „Razem z kolegami historykami z paru uniwersytetów ze Szwecji, Danii, Niemiec i Włoch prowadzę badania w ramach międzynarodowego projektu naukowego pod tytułem „Holokaust w kulturze historycznej Europy”. Każdy z członków naszej grupy badawczej analizuje pamięć o zagładzie w innym kraju Europy. Piszemy między innymi o Niemczech, Austrii, Włoszech, Węgrzech, Rumunii, Ukrainie, Rosji, Danii, Norwegii i Szwecji. Moim zadaniem jest analiza pamięci o holokauście w Polsce, która w tematyce projektu jest krajem bardzo ważnym, bo właśnie w obozach zagłady na ziemiach okupowanej Polski hitlerowcy zamordowali większość Żydów europejskich, w tym 3 miliony Żydów polskich. Polacy byli więc w dużym stopniu świadkami zagłady. Zagłada lub jej początek dokonywały się w dziesiątkach polskich miast i miasteczek. O gettach dużych miast sporo już napisano, jest również trochę prac (napisanych za granicą) na temat jak pamięć o zagładzie Żydów przekazywano w polskich podręcznikach, literaturze, filmie i muzeach. Ale nie ma, oprócz kilku wyjątków, prac o tym co stało się z pamięcią o Żydach i ich zagładzie w małych polskich miasteczkach, tzw. „sztetł” (co w języku jidisz oznacza właśnie małe miasteczko). Szydłowiec był właśnie takim sztetł przed wojną. Około 75% jego mieszkańców stanowili Żydzi. W czasie okupacji hitlerowskiej stworzono tu tzw. otwarte getto, w którym w 1942 było około 16 tysięcy Żydów. We wrześniu tego samego roku wywieziono ich do Treblinki i zagazowano na śmierć. Następnie hitlerowcom udało się zgromadzić w Szydłowcu jeszcze parę tysięcy Żydów z okolic, tym razem w getcie zamkniętym. Ich również wywieziono do obozów zagłady w styczniu 1943 roku. Ludność, która przez parę wieków stanowiła o życiu ekonomicznym i kulturalnym Szydłowca zniknęła na zawsze. Co po nich zostało? Jak kształtowała się o nich pamięć? Szukam odpowiedzi na to pytanie analizując różne sfery życia, w których może wyrazić się pamięć miasta, a więc np. ikonosferę tzn. budynki, nazwy ulic, pomniki itp. Mówi to o tym, co mieszkańcy miasta i jego władze chcieli zachować w pamięci zbiorowej lokalnej społeczności, a co chcieli zapomnieć. Interesuje mnie obchodzenie rocznic i upamiętnianie wydarzeń z czasów drugiej wojny światowej i miejsca Żydów w tym upamiętnianiu. Analizuję również prace historyczne o Szydłowcu zwracając szczególną uwagę na ilość miejsca poświęconego w nich Żydom (a, okazuje się, że w pracach wydanych przed rokiem 1995 traktuje się ich zupełnie marginalnie i Szydłowiec nie jawi się w nich jako dawny sztetł). Badam wreszcie jak pamięć o Żydach i zagładzie była przekazywana z pokolenia na pokolenie w szydłowieckich rodzinach. O czym mówiono, a o czym milczano. Dlatego właśnie chciałam się spotkać z dziećmi i młodzieżą z Szydłowca, żeby dowiedzieć się co wiedzą o tym dużym rozdziale w historii Szydłowca, a okazuje się, że nadal wiedzą niewiele. Przypadkowy przyjezdny odwiedzając Szydłowiec nie ma dużej możliwości by się dowiedzieć, że było to kiedyś miasteczko żydowskie, którego większość mieszkańców zginęła tragicznie. Nie ma znaków informujących o pamiątkach pożydowskich, ani o miejscach egzekucji, a przecież na cmentarzu żydowskim, którego nędzne resztki znajdują się jeszcze w Szydłowcu, pochowano w grobach zbiorowych parę setek rozstrzelanych tu ma miejscu Żydów. Kto dzisiaj o tym pamięta? Moja praca jest więc o pamięci o holokauście, a właściwie, jeszcze więcej o niepamięci i jej przyczynach.”

Przysłuchując się pogadance w ZSP zastanawiałam się, dlaczego mimo mody na tzw. edukację regionalną młodzież szydłowiecka tak mało wie o stosunkowo niedawnej historii swojego miasta. Myślę, że dotyczy to jednak nie tylko młodzieży. Czy wstydzimy się tej przeszłości i wolimy nie pamiętać? Dlaczego pomnik upamiętniający zagładę szydłowieckich Żydów jest w ruinie, a niewielu nawet wie o jego istnieniu? Można postawić jeszcze wiele podobnych pytań. Mam nadzieję, że praca „Holokaust w kulturze historycznej Europy”, której treścią stał się również Szydłowiec, da odpowiedz na wiele z nich, a może zainspiruje lokalnych nauczycieli, władze i zwykłych mieszkańców do działań przeciwstawiających się tej zbiorowej niepamięci.

Rozmawiała Joanna Plewa-Dziubek


Dodaj Komentarz