Tagi:                                    

Kto sieje wiatr...

W Tygodniku Szydłowieckim z dn. 18.05.2009r. ukazał się „Apel” Radnych Rady Miejskiej o rozsądek i odpowiedzialność za wszystkie słowa i czyny. Osobiście również należę do tych osób, które wysoko sobie cenią rozsądek i odpowiedzialność, szczególnie w działalności społecznej czy politycznej, jednak pod treścią sformułowaną w tym tekście nie mógłbym się podpisać, a to właśnie dlatego, że nie jest niestety odpowiedzialna ani też rozsądna.

Bo czy odpowiedzialnym można nazwać pogłębianie i tak już głębokiego podziału szydłowieckiej społeczności wskazując palcem na Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Gminy Szydłowiec jako organizację szerzącą rzekomo agresję i nienawiść? Czy rozsądne są zarzuty wobec manifestujących, których celem jest zwrócenie uwagi społecznej na ich problemy, że artykułują je głośno i z determinacją, że nie tylko mówią, ale krzyczą i za wszelką cenę pragną zwrócić na siebie uwagę? Czy można mieć o to do nich pretensję i żal?

Autorzy tekstu twierdzą, że podczas manifestacji obrażano i poniżano osoby o odmiennym od demonstrujących poglądzie w sprawie przebiegu trasy szybkiego ruchu przez miasto i gminę Szydłowiec. Niestety jest to twierdzenie całkowicie gołosłowne. Nikt nikogo podczas manifestacji nie upokarzał, uwłaczał czyjejś godności czy ośmieszał. Spalenie kukły było wyrazem skrajnej dezaprobaty dla działań Burmistrza. Człowieka, który głosami także tych ludzi, został obsadzony na funkcji reprezentanta ich interesów, a dziś działa wbrew ich woli i pragnie realizacji przedsięwzięcia diametralnie sprzecznego z celem do którego dążą. Ludzie ci w ten ekspresyjny, dobitny sposób mówią Burmistrzowi: „nie chcemy cię, odrzucamy, nie jesteś nasz, zdradziłeś i opuściłeś nas w potrzebie”.

Sam pan Burmistrz zwykł był mawiać, że pełni swą funkcję „z woli Boga i ludzi”. Wiele osób stwierdzenie takie uważa za wyraz megalomanii i swego rodzaju nadużycie. Wszyscy wiemy, że wybrano go w wyborach powszechnych, w których Pan Bóg nie zamierzał uczestniczyć i głosu nie oddawał. Burmistrza wybrali obdarzeni przez Pana Boga wolną wolą obywatele tej gminy. Zrobili to bez żadnego przymusu czy perswazji z Boskiej strony i nie przed Panem Bogiem, ale przede wszystkim przed obywatelami Burmistrz zdaje sprawę ze swojej działalności (przynajmniej na tym ziemskim łez padole). Można zrozumieć, że Panu Burmistrzowi jest przykro, iż mimo usilnych starań o uszczęśliwienie społeczeństwa drogą ekspresową z całym jej bogactwem dróg serwisowych, wiaduktów itp., duża jego część zdecydowanie się od niego odwróciła. Pewnie nie wiedzą, co czynią. Dziwić się im jednak nie wypada. To przecież sam pan Burmistrz nawarzył tego piwa, kreował rzeczywistość na potrzebę swojej wizji rozwoju miasta, marginalizując bardzo liczne głosy społeczne w tym stanowisko Rady Miejskiej. Tym sposobem rozsiał wiatr, z którego narodziła się burza. Dziś nie można się obrażać na rzeczywistość, lecz z godnością nawarzone piwko wypić.

W treści apelu mówi się o brutalnych atakach pod adresem kolegów z Rady Miejskiej. To stwierdzenie także nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistości. Znany mi jest artykuł z Tygodnika Szydłowieckiego p.t. „Lekarzu ulecz sam siebie”. Jest to zjadliwa polemika z treścią artykułu pana radnego Artura Łyczka, który ukazał się tydzień wcześniej na łamach tego samego tygodnika, a dotyczył jego stanowiska w sprawie przebiegu trasy S7 przez naszą gminę. Nie zgadzam się z większością tez zawartych w artykule pana Łyczka, lecz forma i treść polemiki „Lekarzu ulecz sam siebie” w końcowych zdaniach, dla mnie osobiście jest nazbyt złośliwa i impertynencka. Ktoś, kto ocenia publicznie w tak jednoznaczny sposób swojego adwersarza, sam wykazuje się brakiem instynktu politycznego, by nie powiedzieć grubiaństwem. Niemniej jednak byłbym daleki od określenia rzeczonego artykułu mianem aktu agresji i nienawiści.

Reasumując, apel o rozsądek i odpowiedzialność sam jest, moim zdaniem, mało rozsądny i odpowiedzialny, a w świetle faktów do których się odnosi można go uznać za histeryczny. Być może wielu z nas jest na tyle obdarzonych subtelnością w ocenie zachowań, że nie zdecydowałoby się na tak dosadne gesty, jak palenie symbolicznej kukły. Jednak nie możemy odmówić prawa do takiej ekspresji ludziom zdeterminowanym, zawiedzionym, z poczuciem zdrady i osamotnienia. Z takich pobudek frustracja i gniew są niestety uzasadnione i muszą znaleźć swoje ujście.

Marek Plewa /radny Rady Miejskiej/


Dodaj Komentarz