Tagi:                                    

Kto sieje wiatr...

W Tygodniku Szydłowieckim z dn. 18.05.2009r. ukazał się „Apel” Radnych Rady Miejskiej o rozsądek i odpowiedzialność za wszystkie słowa i czyny. Osobiście również należę do tych osób, które wysoko sobie cenią rozsądek i odpowiedzialność, szczególnie w działalności społecznej czy politycznej, jednak pod treścią sformułowaną w tym tekście nie mógłbym się podpisać, a to właśnie dlatego, że nie jest niestety odpowiedzialna ani też rozsądna.

Bo czy odpowiedzialnym można nazwać pogłębianie i tak już głębokiego podziału szydłowieckiej społeczności wskazując palcem na Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Gminy Szydłowiec jako organizację szerzącą rzekomo agresję i nienawiść? Czy rozsądne są zarzuty wobec manifestujących, których celem jest zwrócenie uwagi społecznej na ich problemy, że artykułują je głośno i z determinacją, że nie tylko mówią, ale krzyczą i za wszelką cenę pragną zwrócić na siebie uwagę? Czy można mieć o to do nich pretensję i żal?

Autorzy tekstu twierdzą, że podczas manifestacji obrażano i poniżano osoby o odmiennym od demonstrujących poglądzie w sprawie przebiegu trasy szybkiego ruchu przez miasto i gminę Szydłowiec. Niestety jest to twierdzenie całkowicie gołosłowne. Nikt nikogo podczas manifestacji nie upokarzał, uwłaczał czyjejś godności czy ośmieszał. Spalenie kukły było wyrazem skrajnej dezaprobaty dla działań Burmistrza. Człowieka, który głosami także tych ludzi, został obsadzony na funkcji reprezentanta ich interesów, a dziś działa wbrew ich woli i pragnie realizacji przedsięwzięcia diametralnie sprzecznego z celem do którego dążą. Ludzie ci w ten ekspresyjny, dobitny sposób mówią Burmistrzowi: „nie chcemy cię, odrzucamy, nie jesteś nasz, zdradziłeś i opuściłeś nas w potrzebie”.


Tagi:                                    

Sukces kandydata Polaka

W ubiegłą niedzielę na Litwie dobiegła końca batalia wyborcza o objęcie głównego stanowiska w państwie – urząd prezydenta kraju. Dość wysoka aktywność wyborców w niedzielnym głosowaniu – frekwencja wyniosła około 52 proc.- sprawiła, iż potrzebny wynik osiągnięto już w I turze. Od początku plasująca się na czele siódemki kandydatów, powszechnie wspierana przez rządzącą koalicję i media była komisarz unijna Dalia Grybauskaite, zwyciężyła z dużą przewagą zdobywając 69 procent głosów. Wygrała ona w absolutnej większości samorządów. W rejonach wileńskim i solecznickim bezapelacyjnie zwyciężył Waldemar Tomaszewski.

Z dobrym wynikiem zakończył swój udział w kampanii kandydat Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, przewodniczący partii Waldemar Tomaszewski. Zdobył on 4,7 proc. głosów w skali kraju i zajął czwarte miejsce wyprzedzając kandydatki Partii Chłopskiej i Partii Pracy oraz niezależnego kandydata. Z pewnym zaskoczeniem odnotowują ten fakt wiodący politolodzy litewscy twierdząc, iż kandydat Polak osiągnął zamierzony cel startując do walki: mocne zaakcentowanie obecności Polaków w życiu politycznym Litwy. To, co stanowi niespodziankę dla politologów, nie jest czymś nadzwyczajnym dla społeczności polskiej na Litwie, bowiem po każdych kolejnych wyborach AWPL polepsza swoje wyniki, i to nie tylko w rejonach zwarcie zamieszkałych przez Polaków. I tym razem na lidera partii w rejonie solecznickim, zamieszkałym w 79 proc. przez ludność polską, głosowało 67 proc. wyborców, a w rejonie wileńskim, gdzie Polacy stanowią około 58 proc. ludności - 50 proc. W stolicy kraju Wilnie, liczącym około 18 proc. Polaków, Waldemar Tomaszewski zajął szczytne II miejsce uzyskując 10 proc. głosów, w kilku dzielnicach nawet pierwsze miejsce. Znaczną liczbę głosów na kandydata AWPL oddano także w rejonach trockim, święciańskim i szyrwinckim. AWPL znacznie polepszyła wyniki, osiągnięte podczas ostatnich wyborów parlamentarnych. Tak więc opinie pesymistów i krytyków powziętej decyzji o startowaniu Polaka w wyborach prezydenckich nie miały podstaw – z pewnością ten krok należycie posłuży dalszej konsolidacji społeczności polskiej na Litwie. Po raz kolejny nie sprawdziły się też prognozy, propagowane w rozmaitych sondażach, gdzie Waldemarowi Tomaszewskiemu dawano ledwie ułamki procenta bądź pomijano jego kandydaturę w ogóle. Kampania wyborcza, od samego początku pracująca na zwycięstwo jednej z kandydatek, nie osiągnęła skutku w mocnym jednością środowisku polskim, które miało swego kandydata i oddało na niego ponad 65 tysięcy głosów. Czesława Paczkowska