Tagi:                                    

… Wszystko idzie za mądrym wychowaniem młodzieży

W XIX wieku Friedrich Nietzsche proklamował, że stwórcą i prawodawcą wartości jest człowiek. Podobnie za naszych czasów Jean Paul Sartre głosił, że człowiek sam stwarza wartości. Ten relatywizm wartości odnaleźć można dzisiaj w modnych hasłach w rodzaju: „luz”, „róbta, co chceta”, „nie to dobre, co dobre, ale co ja lubię” itp. Kartezjusz (1596 – 1650) jednak twierdził, że wartości są wieczne, że człowiek nie jest ich autorem, lecz że tylko je odkrywa. Nawoływał, by nie lękać się „zapewniać i głosić wszędzie, że te prawa ustanowił Bóg w naturze, tak jak król ustanawia prawa w swoim państwie”. Gdybyśmy śladem Nitzschego i Sartra przyjęli, że wartości są względne i zmienne, zależne od ludzkiej samowoli, straciłyby one swoją moc obowiązującą, byłyby śmiertelne. Ale gdy uznamy, że ich źródłem jest Boży autorytet, zapewnimy im autentyzm i trwałość. W naszych czasach młody człowiek nie zawsze jest przekonany, gdzie tkwią autentyczne wartości. Niejednokrotnie daje się uwodzić propagandzie, kapryśnej modzie, demagogicznym hasłom fałszywych proroków i idoli, by stać się niewolnikiem iluzji o łatwym szczęściu. Niektórzy młodzi stawiają sobie w prawdzie pytania o sens życia, ale zadawalają się cząstkowymi lub błędnymi odpowiedziami. Dla przykładu sądzą, że sensem ich życia jest być młodym, zdrowym i bogatym. Nie zdają sobie sprawy, że taka logika myślenia blokuje ich rozwój i budowanie wartościowej przyszłości. Jest to bowiem logika, która redukuje przyszłość do wyboru zawodu, do zdobywania pieniędzy i posiadania określonych rzeczy, do zaspokojenia potrzeb cielesnych oraz szukania dobrego nastroju emocjonalnego za wszelką cenę. Taki człowiek może coraz więcej mieć, ale coraz mniej jest. Coraz mniej jest uczciwym, wolnym, kochającym, coraz mniej jest człowiekiem. W czerwcu 1980 r. Jan Paweł II skierował do młodych Francuzów słowa ostrzeżenia: „ Demaskujcie slogany, pozorne wartości, ułudy, drogi do nikąd. W przeciwnym przypadku człowiek przestanie być sobą”. Wypracowanie i ukształtowanie właściwej i trwałej hierarchii wartości jest niezbędne do świadomego życia, podejmowania odpowiedzialnych decyzji, do rozwoju duchowego, do zgłębiania wszystkich wymiarów tajemnicy człowieka. Prawda, miłość, dobro, piękno, wiara, nadzieja, sprawiedliwość, uczciwość, wolność, odpowiedzialność, to te wartości, przez które człowiek odnosi się do człowieka. Postępując zgodnie z nimi człowiek zdaje się stopniowo odnajdywać i realizować swoje człowieczeństwo. Wg Władysława Stróżewskiego „idea człowieczeństwa zakłada (…), że człowiek jest bytem stojącym wobec wartości i na realizację tych wartości niejako skazanym – jeśli tylko naprawdę chce być człowiekiem”. Stąd też szczególnie istotne jest, aby we współczesnym świecie, gdzie stykają się ze sobą i kłócą odmienne światopoglądy i idee, już od najmłodszych lat pomagać młodym ludziom odkrywać prawdziwe wartości, wskazywać, że to one są najlepszym i najtrwalszym fundamentem pod przyszłe dojrzałe życie. O tym, że tak jest, z wielką prostotą, a jednak wnikliwą mądrością, przekonuje poniższe opowiadanie: „Z ludźmi teraz dzieje się tak, że są podobni często do słupa ogłoszeniowego lub do drzewka zasadzonego nieopodal słupa. Słup ogłoszeniowy jest bardzo „na czasie” z tym, co głosi, wyznaje, obwieszcza, do czego nakłania, czym chce zbulwersować, zwrócić na siebie uwagę. Jest bardzo kolorowy i atrakcyjny w swych barwach, ale ponad wszystko jest nowoczesny i światowy, jest „trendy”. Gdyby miał coś w rodzaju duszy, to na pewno z pogardą spoglądałby na drzewko obok, które jest tak staroświeckie, tak nierozgadane, tak głupio przywiązane do niezmiennych swoich kolorów, kształtów gałęzi i liści. „Czy ono wie na jakim świecie żyje? – myślałby . – Tamten świat, świat drzewek, jednolitych kolorów i wierności ziemi i niebu już dawno się skończył. Dla takich jak ono nie ma już miejsca we współczesnej rzeczywistości. I dalej, jeszcze krzykliwiej i agresywniej reklamowałby swoje (?) poglądy z całego świata. A drzewko? Nic tylko rośnie w głąb i wzwyż, zasłuchane w prawdę ziemi i nieba, i w tę swoją prawdę, tak bardzo od tamtej zależną i wspólną wszystkiemu, co żyje. Mijają tygodnie i miesiące. Słup dawno zapomniał, co głosił i wyznawał, wciąż zajęty wszystkim, co modne i przebojowe. Drzewo nosi tylko ślady czyichś „miłości, które niemiłosiernie pocięły jego korę, ale od najgłębszego korzonka do najwyższej gałązki jest sobą, według odwiecznej prawdy drzewa, ziemi, nieba. Któregoś dnia pyszny słup się przechyla i wywraca, pokazując ukrywaną pustkę i płytkość fundamentu. To rozrastające się korzenie drzewa podważyły ów fundament, wywracając słup. A ptaki w gałęziach drzewa zaczęły zakładać gniazda i śpiewać o tym, o czym słup zapomniał, a do czego zaczęło się garnąć wszystko co żywe, wierne i prawdziwe.”

Puentą tego opowiadania niech będą słowa jednego z wielkich polskich pedagogów końca XVIII w. – Adama Naruszewicza, który tak pisał do króla Stanisława Augusta: „Wszystko idzie za mądrym wychowaniem młodzi: Dobre nasienie płonnych chwastów nie wywodzi. Jaki grunt, taki na nim gmach niechybnie stanie; Na słabym najwspanialsze padnie budowanie." („Jako gdy z śnieżnych Arktów”).

Wioletta Grzyb


Dodaj Komentarz