Tagi:                                    

Relacja z Rzymu

Czwartek i piątek,7 i 8 kwietnia 2005 roku

O godzinie 2 nad ranem poszłyśmy pod Plac świętego Piotra, żeby „zająć” miejsce za barierkami. Jednocześnie licząc, iż wpuszczą nas rano na Plac. Czekałyśmy 6 godzin, cały czas stojąc głównie wśród polaków. Ludzie mimo zmęczenia, ponieważ niektórzy spali tam cała noc byli dla siebie życzliwi i mili. Również zdenerwowani i niepewni czy wpuszczą nas. Już od godziny 7 rano karabinierzy wpuszczali poszczególne grupy zza barierek. Po pewnym czasie ludzie zdenerwowali się i zaczęli napierać na barierki. O godzinie 8 rano karabinierzy otworzyli NASZĄ bramkę i wtedy nadeszła najgorsza chwila, ludzie w szale poczęli się przepychać. Na szczęście nic się nikomu nie stało. Cały czas była ładna pogoda, dzięki, której ludzie mogli tyle wytrzymać. Przechodząc przez bramki wykrywające metal zabrali nam szkolny transparent jednak udało się odzyskać, chociaż materiał. Była już pawie 9 rano, kiedy dotarłyśmy na nasze docelowe miejsce na Placu. Koło nas było wiele osób różnej rasy, płci i wieku. To piękne, iż ludzie tak różni potrafią się zjednoczyć. Byłyśmy na tyle, blisko, że jak dobrze się wyprostowałyśmy i stanęłyśmy na palcach to widziałyśmy ołtarz. Uroczystości pogrzebowe zaczęły się o 10 msza prowadzona była po łacinie. Ciało Papieża spoczywało w skromnej, drewnianej trumnie, na której leżała otworzona Ewangelia. W chwili rozpoczęcia się mszy ściemniło się i zaczął wiać silny wiatr. Przez pewien czas powietrze przewracało strony Księgi by po jakimś czasie zamknąć ja na zawsze. Mimo silnych podmuchów już się nie otworzyła, tak jakby Ojciec Święty chciał powiedzieć, iż odszedł i teraz to, co stanie się z Kościołem ze światem zależy tylko od nas samych. Nabożeństwo było naprawdę piękne, chyba tego właśnie życzyłby sobie Jan Paweł II. Każdemu nie zależnie od koloru skóry, wieku czy płci „zakręciła się łezka w oku”.

Niesamowite wrażenie robiła ilość polskich flag, które zdecydowanie górowały nad innymi. W tych dniach Rzym nazywano polskim miastem, ponieważ na ulicach częściej słyszano język polski niż włoski. To było naprawdę niesamowite jak widziało się tysiące, miliony osób, które często wydając ostatnie oszczędności przyjechało do Rzymu pożegnać swojego Papieża.

Wielu ludziom także nam wydawało się, że Ojciec Święty jest tak wyjątkowy, iż jest wieczny. Dlatego w pierwszych dniach po Jego śmierci nie docierało do nas, iż już na zawsze odszedł.

Jesteśmy naprawdę szczęśliwe, że mogłyśmy pojechać do Rzymu i uczestniczyć w tak niepowtarzalnym wydarzeniu. Już chyba nigdy nie będzie człowieka tak ciepłego, miłego, otwartego na ludzi, jakim był Papież – Jan Paweł II.

Marta Starek

Kamila Kozera

Patrycja Tomaszewska


Dodaj Komentarz