Tagi:                                    

Na Wileńszczyźnie znikają tablice z polskimi nazwami ulic

Polskie nazwy ulic znikają z miasteczek i wsi Wileńszczyzny. Przedstawiciele samorządu rejonu wileńskiego zapewniają jednak, że bynajmniej nie z powodu przegranych sądów w tej sprawie. Zwróciliśmy się do ministra sprawiedliwości o uregulowanie kolizji prawnej wynikającej ze sprzeczności litewskich ustaw i międzynarodowych aktów prawnych w zakresie praw człowieka. Zabiegamy u ministra o powołanie grupy roboczej, która zajęłaby się tą sprawą – powiedziała „Kurierowi” Maria Rekść, mer rejonu wileńskiego.

Swoją prośbę samorząd argumentuje tym, że to właśnie Ministerstwo Sprawiedliwości realizuje politykę państwa w zakresie praworządności oraz monitoruje zgodność litewskich aktów prawnych z europejskim prawodawstwem w zakresie praw i swobód człowieka.

Na razie trudno mówić, czy ministerstwo będzie pomocne wobec prośby samorządu rejonu wileńskiego. Pismo mer rejonu otrzymaliśmy w ubiegły piątek. Teraz zajmują się tym nasi prawnicy, którzy wystawią opinię, czy Ministerstwo Sprawiedliwości jest właściwą instytucją wobec zawartych w piśmie postulatów samorządu rejonu wileńskiego – wyjaśniła „Kurierowi” doradczyni ministra sprawiedliwości Vaida Vincevičiūtė.

Jeśli nie będziemy prawnie ograniczeni tu decyzją Sądu Konstytucyjnego w sprawie używania języka urzędowego, to na pewno rozważymy, w jaki sposób będziemy mogli rozwiązać akcentowane problemy – dodała urzędniczka. Zaznaczyła też, że jednym z ewentualnych rozwiązań byłoby działanie poprzez nowelizację aktów prawnych.

Sprawa dotyczy głównie usunięcia kolizji prawnej Ustawy o języku urzędowym oraz Ustawy o mniejszościach narodowych, jak też europejskiej Konwencji Ramowej w zakresie praw mniejszości narodowych, którą Litwa przed laty ratyfikowała.

Realizując prawa mniejszości polskiej zagwarantowane w Ustawie o mniejszościach narodowych i w Konwencji, w rejonie wileńskim, w niektórych miejscowościach zwarcie zamieszkałych przez mniejszość polską, obok nazw ulic w języku urzędowym, zostały zamieszczone tablice z nazwami ulic po polsku. Przedstawiciel rządu na powiat wileński uznał to za złamanie prawa ustawionego przez Ustawę o języku urzędowym, zażądał więc od samorządu rejonu wileńskiego usunięcia polskich nazw z ulic między innymi Mejszagoły, Rzeszy, Niemenczyna i Czerwonego Dworu. Gdy samorząd odmówił podporządkowania się żądaniom namiestnika rządu, ten skierował sprawę do sądu. Kolejne decyzje sądów były z kolei nieprzychylne samorządowi. Aż pod koniec stycznia Najwyższy Sąd Administracyjny nakazał bezapelacyjnie usunięcie polskich tablic. Przy tym zarówno Najwyższy Sąd Administracyjny, jak też sądy niższych instancji, podejmując decyzję kierowały się prawie wyłącznie Ustawą o języku urzędowym, która mówi, że wszystkie napisy i nazwy są pisane w języku litewskim.

Jednak, zdaniem przedstawicieli samorządu rejonu wileńskiego nawet traktowanie sprawy przez pryzmat tylko ustawy o języku państwowym nie wyklucza możliwości używania tablic z nazwami ulic w języku polskim.

  • Ustawa o języku urzędowym mówi, że wszystkie nazwy są pisane w języku litewskim, ale nie wyklucza ona używania obok nazw w języku mniejszości polskiej, co gwarantuje z kolei Ustawa o mniejszościach narodowych i ratyfikowana Konwencja – powiedziała „Kurierowi” Renata Cytacka, sekretarz Rady rejonu wileńskiego.

Musieliśmy przecież, jako instytucja państwowa, podporządkować się decyzji sądu. Niemniej, nie oznacza to, że popieramy tę decyzję - powiedziała nam mer Maria Rekść. Wytłumaczyła też, że zanim trwały procesy sądowe, wiele tablic usunięto jeszcze wcześniej z przyczyn obiektywnych.

Sprawa dotyczyła kilku nazw ulic w Mejszagole, Rzeszy, Niemenczynie i Czerwonym Dworze. Konkretnie spór dotyczył ulic o nazwie Kemelių i Širvintų w Mejszagole, ulicy Sporto w Rzeszy, Liepų w Czerwonym Dworze oraz ulicy Adama Mickiewicza w Niemenczynie. Niektóre tablice zdjęliśmy jeszcze przed orzeczeniem sądu, ale z innych powodów – mówi nam mer rejonu wileńskiego.

– Jeśli chodzi o ulice Kemelių i Širvintų, to ich nazwy nie były napisane po polsku, tylko polskim alfabetem, co moim zdaniem nie odpowiada oczekiwaniom mieszkających tu Polaków. Inne tablice były zbyt stare i zardzewiałe, toteż musieliśmy je zdjąć z powodów estetycznych. Niektórzy mieszkańcy sami pozdejmowali tablice ze swoich domów, przypuszczam, że w obawie przed restrykcjami trwających sądów – wyjaśnia Maria Rekść.

Mer rejonu wileńskiego uważa, że nakazując zdjęcie tablic z nazwami ulic w języku polskim w miejscowościach zwarcie zamieszkałych przez mniejszości narodowe, naruszono prawa właśnie mniejszości narodowych. Toteż nie wyklucza wobec tego, że polskie organizacje jednogłośnie opowiedzą się przeciwko łamaniu praw człowieka.

Zresztą nie w każdym przypadku będziemy mogli egzekwować orzeczenie sądu, bo nie wiem nawet, w jaki sposób będziemy musieli domagać się od prywatnych właścicieli usunięcia tablic z ich domów – mówi sekretarz Renata Cytacka.

Spór o tablice w rejonie wileńskim, jak też solecznickim trwa już od kilku lat. Wobec presji sądów i struktur rządowych polskich nazw ulic prawie nie zostało w Solecznikach oraz miejscowościach rejonu.

Presja dyskryminacyjna i nietolerancja władz wobec swoich obywateli należących do mniejszości narodowych staje się już poważnym problemem nie tylko wewnątrz kraju, ale też na zewnątrz. Sprawy te ciągle ciążą na polsko-litewskich relacjach, jak też stale są akcentowane w raportach międzynarodowych organizacji z zakresu ochrony praw człowieka.

Stanisław Tarasiewicz


Dodaj Komentarz