Tagi:                                    

Konstytucja i wybory

Sprawa zmian w konstytucji została wpisana poprzez propozycje Donalda Tuska do debaty wyborczej. Jego propozycje zmian, polegające na radykalnym ograniczeniu kompetencji głowy państwa, były – jak to dziś wyraźnie widać – próbą eleganckiego wycofania się z wyścigu wyborczego. Jednak wyraźny sprzeciw opinii publicznej przeciwko pozbawieniu społeczeństwa prawa wyboru prezydenta Rzeczpospolitej, wyrażony w badaniach sondażowych spowodowało, że ten elegancki pretekst musiał zostać odłożony do lamusa, a rezygnacja z ubiegania się o najwyższy urząd została pozbawiona medialnego wdzięku i zapoczątkowała proces narastania politycznych turbulencji w samej Platformie.

Niemniej , pomimo rezygnacji z pomysłu wyboru głowy państwa przez Zgromadzenie Narodowe, propozycje sprowadzenia roli prezydenta do funkcji notariusza decyzji rządowo- parlamentarnych i ceremonialnych jest zawarta w platformerskim projekcie konstytucji. W ten sposób Tusk pragnie zachować sobie monopol władzy na następną kadencje, bez zagrożenia swojej pozycji podmiotowymi uprawnieniami prezydenta, nawet z własnego obozu. Temu też służyć ma swoiste „przeczołganie” kandydata na prezydenta w procedurze jego wyłaniania. Nikt nie powinien mieć najmniejszych wątpliwości, że wyłoniony kandydat tego ugrupowania, będzie przede wszystkim kandydatem Donalda Tuska i niczym więcej. Tej procedurze dyskredytacji urzędu prezydenckiego Pis przeciwstawił własny projekt konstytucji, broniący co prawda prezydenckich prerogatyw, ale ten projekt także jest przede wszystkim elementem wyborczej kampanii. Zawiera on bowiem zapisy o ochronie życia nienarodzonych dzieci w kształcie, który był zwalczany w czasie poprawek konstytucyjnych wiosną 2007 roku. Funkcja tych zapisów ma być powstrzymanie wyłonienia się prawicy chrześcijańsko-konserwatywnej, swoiste „trzymanie się prawej strony” sceny politycznej, w sytuacji liberalnie światopoglądowych deklaracji samego prezydenta, obliczonych na pozyskanie elektoratu lewicowego Pozostałe elementu obu projektów, jak np. zmniejszenie liczby posłów, czy senatorów są tylko medialną oprawą zapisów dotyczących kompetencji prezydenta. Tak więc debata konstytucyjna zamiast służyć naprawie ustroju Rzeczpospolitej, stała się tylko elementem w walce o władzę dominujących obecnie obozów politycznych.

A tymczasem jest potrzeba reformy konstytucyjnej, choć spory na linii prezydent – premier wynikają znacznie bardziej z „kultury” politycznej adwersarzy, niż z niedoskonałych zapisów obecnej ustawy zasadniczej. Otóż reforma konstytucyjna nie może być pisana pod aktualne potrzeby poszczególnych obozów politycznych, czy nawet pod potrzeby poszczególnych polityków. Taka metoda pisania konstytucji jest jedynie dowodem pogardy dla państwa i społeczeństwa. Konstytucja musi odpowiadać na potrzeby ustrojowe narodu do wyłonienia sprawnego przywództwa narodowego, zdolnego do budowania siły i dobrobytu państwa polskiego i jego pozycji we współczesnym świecie. Konstytucja musi wyrastać z dziedzictwa aksjologicznego i kulturowego naszego narodu i odpowiadać na główne cywilizacyjne i polityczne wyzwania naszej epoki. Musi potwierdzać chrześcijańską tożsamość naszego narodu i państwa, oraz budować ustrój, który pozwoli naszemu narodowi w pełni wykorzystać szanse przed którymi stoimy i zminimalizować zagrożenia rysujące się na politycznym horyzoncie. Zasadniczym wyzwaniem ustrojowym jest, oprócz określenia aksjologicznej tożsamości państwa , mechanizm wyłaniania optymalnego przywództwa narodowego. Otóż obie zgłoszone propozycje konstytucyjne, choć w nierównomiernym zakresie właściwie ignorują ten problem. Bowiem pisowska obrona prezydenckich prerogatyw jest bardziej związana z nadziejami zachowania prezydentury dla Lecha Kaczyńskiego, niż naprawy ustroju. Zaś propozycja Platformy prowadzić będzie do destabilizacji państwa. Doświadczenie skrajnej „parlamentaryzacji” ustroju, zarówno w pierwszej jak i drugiej Rzeczpospolitej prowadziło do rozkładu ustrojowego państwa. Z racji historycznych, nasz naród nie przeszedł twardej szkoły kształtowania się postaw obywatelskich i państwowych w okresie umasowienia się społeczeństw obywatelskich. My wówczas musieliśmy walczyć przeciwko zaborczym państwom. To duch sprzeciwu wobec państwa kształtował nasz etos narodowy w okresie zaborów i komunizmu. To duch wolności, czasami nawet anarchii i ograniczone doświadczenie w korzystaniu z wolności obywatelskich jest naszym dziedzictwem. Efektem tego dziedzictwa były zarówno słabości parlamentaryzmu w latach poprzedzających zamach majowy, jak też słabości parlamentaryzmu ostatniego dwudziestolecia naszej niepodległości. Polsce potrzebny jest ustrój , który z jednej strony zapewni poszanowanie praw i wolności obywatelskich , z drugiej zaś strony stworzy skuteczny mechanizm stabilności państwa, budowania jego siły i ciągłości polityki na arenie międzynarodowej. Polsce potrzebny jest ustrój prezydencko-parlamentarny. Obecna konstytucja jest nieudolną próbą stworzenia takiego ustroju. Tworzy ona bowiem mechanizm blokowania władzy wykonawczej i nie daje możliwości rozwiązywania sporów na linii prezydent – premier. W zakresie niektórych kompetencji zawiera niejasne rozwiązania pozwalające na kompromitujące spory. Te słabości są możliwe do przezwyciężenia pod warunkiem silnego instynktu państwowego głównych aktorów życia państwowego, ale w sytuacji jego braku osłabiają państwo. Podstawowym kierunkiem naprawy ustroju państwowego jest potrzeba wyraźnego wzmocnienia i określenia kompetencji prezydenta. Otóż powinniśmy utrzymać zasadę wyłaniania rządu spośród zwycięskiej większości parlamentarnej. Rząd musi mieć zaufanie i poparcie parlamentu. . Bowiem w sytuacji parlamentarnego wyłaniania rządu, to parlament i rząd jest realizatorem społecznych oczekiwań, interesów, nadziei, to rząd jest administratorem państwa i prowadzi bieżącą politykę państwa. Natomiast prezydent jest nie tylko symbolem państwa i narodowej jedności, jest przede wszystkim odpowiedzialny za bezpieczeństwo, stabilność i ciągłość państwa. Prezydent i jego polityka nie może być uwikłana w bieżące spory interesów poszczególnych partii, czy nawet grup społecznych. Prezydent jest wyrazem suwerenności narodu w długim trwaniu, a nie przedmiotem rozgrywek partyjnych, czy nawet grup społecznych. Dlatego pierwszym postulatem stworzenia optymalnego ustroju jest wyraźne wydłużenie kadencji prezydenta (7 - 10 lat) bez możliwości reelekcji. Fakt ten pozwoli prezydentowi podejmować rzeczywiście suwerenne decyzje i uniezależnić je od bieżących sporów politycznych i nadziei związanych z reelekcją. Jako gwarant bezpieczeństwa narodowego musi mieć wzmocnione kompetencje w zakresie polityki bezpieczeństwa i polityki zagranicznej. To prezydent powinien określać charakter polityki zagranicznej i wojskowej. Wzmocnione powinny być także kompetencje regulacyjne w postaci możliwości samodzielnego odwoływania ministrów i rozwiązania Sejmu.

Tak zarysowana reforma konstytucyjna ustroju najwyższych władz państwowych, unika ubezwłasnowolnienia parlamentu charakterystycznego dla konstytucji kwietniowej, a jednocześnie stwarza warunki wyłonienia optymalnego przywództwa narodowego. Tworzy bowiem równowagę pomiędzy bieżącymi interesami społecznymi i politycznymi , a gwarancjami stabilności i ciągłości państwa. Reguluje warunki kooperacji najwyższych władz państwowych i poprzez jasne rozgraniczenie kompetencji , wymusza rezygnacje z bezproduktywnego pozorowania działalności państwowej opartej na sporach o kompetencje. Stwarza ustrojowe warunki wyłonienia się optymalnego przywództwa narodowego zdolnego do sprostania wyzwaniom naszych czasów. Jest syntezą naturalnej dynamiki społecznej odzwierciedlającej się w wyborach parlamentarnych z gwarancjami ochrony przed zwyrodnieniem partyjnej demokracji.

Uzupełnieniem wzmocnienia konstytucyjnych prerogatyw prezydenta, powinna być reforma zapisów wyborczych. Powinno być wykreślone zapisy dotyczące wyborów proporcjonalnych , a w ich miejsce powinien pojawić się zapis o wyborach większościowych. To umożliwiłoby wprowadzenie okręgów jednomandatowych do Sejmu i Senatu. Taka reforma rozbiłaby obecny oligarchiczny model partii politycznych i przekształciłaby je z „drużyny wodza”, we wspólnotę poglądów i przywróciły by partiom charakter rzeczywistych , a nie pozornych ciała pośredniczących pomiędzy społeczeństwem, a władzą. Wybór parlamentarzystów w okręgach mandatowych, w sposób zasadniczy zmieniłby charakter polskiej polityki. Przywróciłby bowiem polityków społeczeństwu i przywróciłby powagę polityki. Politycy reprezentowali by przede wszystkim swoich wyborców, a nie bossów partyjnych. Dopiero w takich warunkach możliwa byłaby rzeczywista debata publiczna, a nie partyjne połajanki. Osłabianie prezydentury i sprowadzenie jej do roli politycznej emerytury, być może jest sposobem na rozwiązanie problemu emerytalnego tego czy innego polityka, ale nie jest sposobem na rozwiązanie problemów ustrojowych państwa. Jednocześnie obie propozycje PO-PiSu są próbą utrzymania oligarchicznego modelu polskiej polityki. Polsce potrzebny jest zupełnie inny model przywództwa narodowego, niż proponowany przez obie dominujące partie i inny model reformy konstytucyjnej. Zgłoszone przez te partie propozycje reformy konstytucyjnej ukazują tylko ich niezdolność do sprostania wyzwaniom, przed którymi stoi nasze państwo.

Marian Piłka


Dodaj Komentarz