Gra budżetem! Zadłużenie Mazowsza niebezpiecznie rośnie..
21 grudnia Sejmik Województwa Mazowieckiego uchwalił budżet na 2010 rok. Radni przyjęli, że dochody budżetu Województwa Mazowieckiego w 2010 roku wyniosą niecałe 3 miliardy zł, a dokładnie - zgodnie z projektem dostarczonym radnym na sesję - 2.795.522.944 Zł. Na tę kwotę składają się dochody bieżące w postaci dotacji celowych i rozwojowych, otrzymane głównie z budżetu państwa oraz dochody majątkowe. Ustalono również wydatki budżetu w wysokości 3.155.522.944 Zł. Na wydatki inwestycyjne przeznaczono niecały miliard 916.128.338 Zł, resztę stanowią wydatki bieżące w wysokości 2.239.394.606 Zł. Ponieważ założone wydatki są wyższe od dochodów o 360 milionów zł, Sejmik postanowił, że źródłem pokrycia deficytu będzie długoterminowy kredyt z Europejskiego Banku Inwestycyjnego.
Utworzono także rezerwy budżetowe: ogólną w kwocie 30 milionów zł (niecały procent ogółu wydatków) i dziewięć rezerw celowych w wysokości 279.736.409 Zł. Większość tej kwoty, bo ponad 250 milionów zł stanowią rezerwy na realizację programów Unii Europejskiej. Uchwała budżetowa upoważniła również Zarząd Województwa Mazowieckiego do zaciągania kredytów i pożyczek do wysokości 300 milionów zł na pokrycie występującego w ciągu roku przejściowego deficytu i oczywiście do dysponowania całym budżetem. Tę władzę nad budżetem otrzymał Zarząd Województwa z dniem ogłoszenia uchwały budżetowej w Dzienniku Urzędowym Województwa Mazowieckiego, z mocą obowiązującą od dnia 1 stycznia 2010 r.
Każda uchwała budżetowa jest bardzo obszernym dokumentem, liczy kilkaset stron, tabel i załączników. Z praktyki samorządowej wiemy, że budżety mogą być dobre, realistyczne i korzystne dla gminy, powiatu, czy województwa. Są jednak też budżety kiepskie, przeszacowane. Szczególnie trzeba uważać na budżety przygotowywane na rok wyborczy. Zdarza się, że wtedy właśnie w budżetach pojawiają się kosztowne wyborcze obietnice i partyjne „pomysły na sukcesy”, a wszystko po to, aby zachęcić wyborców do ponownego głosowania na aktualnie rządzących. Budżety „wyborcze” w licznych samorządach zakładają, nie bacząc na kryzys gospodarczy i wzrost bezrobocia, zbyt optymistyczny przyrost dochodów i przyjmują większy niż zwykle deficyty. Planują też realizację wcale nie najpotrzebniejszych inwestycji, ale takich, które uda się uroczyście zakończyć bankietem i przecięciem wstęgi tuż przed samymi wyborami. Nadmiernie rozbudowuje się również rezerwy budżetowe, także w oparciu o niepewne przecież pieniądze unijne. Takie rezerwy są często pretekstem, aby w różnych „szufladkach” ukryć budżetowe pieniądze na realizację wyborczych obietnic. Z dużą łatwością zakłada się też, że źródłem sfinansowania deficytu będą kredyty. Długi jednak kosztują i trzeba je spłacać, nieraz przez kilkanaście lat. Dla mało roztropnych decydentów nie ma to niestety większego znaczenia. Liczy się tylko doraźny, wyborczy sukces. W niektórych samorządach „uprawiana” jest fałszywa i szkodliwa filozofia rządzenia:, „jeżeli wygramy wybory i utrzymamy władzę, to …zrezygnujemy z niektórych obietnic, zwolnimy trochę urzędników albo nauczycieli, będziemy negocjować z bankami, sprzedamy trochę nieruchomości, dotrzemy do właściwych osób w parlamencie, rządzie, sądzie i…„jakoś” sobie poradzimy. A jeżeli nawet przegramy, to niech martwią się już inni”. W takim podejściu do samorządowej służby brakuje nie tylko troski o wspólne dobro, ale także odpowiedzialności i normalnej uczciwości. Za nonszalancję pazernej władzy, która koniecznie chce utrzymać swe stanowiska, zapłacą bankierom i to już głównie zagranicznym, wszyscy mieszkańcy samorządu. W konsekwencji wyborczych manipulacji staną się oni jeszcze biedniejsi, a realizacja niezbędnych inwestycji infrastrukturalnych czy oświatowych wydłuży się o kolejne lata.
A jaki jest tegoroczny budżet Województwa Mazowieckiego?
Z pewnością jest to budżet skonstruowany poprawnie oraz zgodnie, z mniej lub bardziej precyzyjnymi zasadami i standardami obowiązującymi w Polsce i w Unii Europejskiej. To jednak za mało, aby można mu było „wystawić” pozytywną ocenę; jest w nim wiele napięć
i niejasności. Na budżecie Mazowsza na 2010 rok bardzo ciąży sprawa tak zwanego „podatku janosikowego”, czyli obowiązkowej subwencji wyrównawczej samorządu do budżetu państwa. Nazwę tego podatku samorządowcy, trochę zresztą złośliwie, wywodzą od zbója Janosika, który ponoć rabował bogatych a część zrabowanych dóbr, których sam nie przehulał, oddawał biednym. Historia podaje, że Janosik został na początku XVIII wieku powieszony.
Obowiązujące od 2003 r. prawo nakazuje najbogatszym samorządom wszystkich szczebli wpłacać z własnych budżetów do budżetu państwa środki pieniężne, przeznaczone w całości dla biedniejszych samorządów. Z tego podatku do 2011 roku zwolnione są tylko gminy górnicze. Ustawa podaje algorytm obliczania wysokości „janosikowego” dla gmin, powiatów i województw. Zgodnie z jej zapisami Województwo Mazowieckie od 2004 r. płaci regularnie ten podatek, a jego wysokość z roku na rok rośnie. W 2010 Mazowsze, jako najbogatszy w Polsce samorząd wojewódzki, będzie musiało w dwunastu równych, miesięcznych ratach, wpłacić do budżetu państwa w sumie aż 939 milionów zł, co stanowi ponad połowę (54%) zaplanowanych dochodów podatków PIT i CIT. Ta rekordowa kwota bierze się stąd, że jej wysokość ustalono zgodnie z prawem na podstawie dochodów sprzed dwóch lat, kiedy w Polsce nie było jeszcze kryzysu gospodarczego i nic nie zapowiadało, że dochody województwa, w 2010 r. znacznie, bo o 400 milionów zł, obniżą się. Zarząd Województwa od dawna znał wysokość tego podatku i nie powinien być nim zaskoczony. Zbyt późno jednak odważył się zwrócić do rządu z konkretnymi propozycjami nowelizacji kilku ustaw, które zmniejszyłyby dolegliwość „janosikowego” w 2010 roku. Zarząd wybrał inną, politycznie „poprawniejszą” drogę - szukania oszczędności u siebie. Po prostu zmuszono podległe samorządowi jednostki do redukcji, nawet o 15%, dotacji na bieżące utrzymanie! Szczególnie boleśnie te cięcia zaważą na oświacie mazowieckiej. Wyraźnie już widać, że zabraknie pieniędzy na pensje i obligatoryjne, wynegocjowane z rządem i związkami zawodowymi podwyżki dla nauczycieli, w 2010, co może doprowadzić do zwolnień pracowników.
Bardzo niepokoi też wstrzymanie przez Zarząd realizacji sprawnie i sprawiedliwie działającego, Samorządowego Instrumentu Wsparcia Rozwoju Mazowsza. Sejmik odrzucił poprawkę Klubu Radnych Prawa i Sprawiedliwości, w sprawie zwiększenia tych środków z 10 milionów na kwotę ponad 42 milionów zł, przeznaczonych w ramach tego instrumentu na pomoc finansową na wydatki inwestycyjne. Oznacza to, że wiele najbiedniejszych gmin, które liczyły na finansowe wsparcie, będzie miało niewielką szansę na wykonanie w 2010 roku zaplanowanych inwestycji wodociągowych i kanalizacyjnych.
Zarząd Województwa nie odstąpił również, mimo braku rozwiązań systemowych w rażąco niewydolnym, i zdaje się, że w nieuleczalnie „chorym” resorcie zdrowia, od kontynuowania rozpoczętego w 2009 roku kontrowersyjnego i generującego napięcia społeczne procesu komercjalizacji i przekształcania kilku wybranych szpitali w spółki prawa handlowego.
W tym roku przekształcone zostaną, niejako pilotażowo”, dwa szpitale: Wojewódzki Szpital Bródnowski w Warszawie, oraz Mazowieckie Centrum Neuropsychiatrii i Rehabilitacji Dzieci i Młodzieży w Zagórzu wraz z podległymi placówkami w Garwolinie, Otwocku, Józefowie oraz w Warszawie. 11 stycznia b.r. Komisja Zdrowia i Kultury Fizycznej pozytywnie, choć nie jednogłośnie zaopiniowała projekty uchwał w sprawie likwidacji w/w jednostek. Komisja Budżetu i Finansów nie potrzebowała aż tak wiele czasu do namysłu – pozytywną opinię w tej sprawie wydała jeszcze w listopadzie, 2009 r. Sprawę przesądził Sejmik 18 styczna 2010 roku przyjmując „zdyscyplinowaną” większością głosów koalicji stosowne uchwały likwidacyjne. Przekształcane szpitale w spółki prawa handlowego będą oczywiście mogły odpłatnie świadczyć usługi lecznicze, aby podreperować swoje finanse. Samorząd województwa w trakcie procesu likwidacyjnego, który rozciągnięto w czasie aż do końca 2015 roku, oddłuży je i przejmie na siebie ich zobowiązania i należności. Takie wywianowanie spółek oczywiście kosztuje, ale budżet województwa jest na to przygotowany. Tylko w tym roku zabezpieczono w nim na ten cel 40 milionów zł!
I jeszcze jedna „budżetowa" refleksja. We wrześniu 2009 liczba bezrobotnych w Województwie Mazowieckim przekroczyła ponad 210 tysięcy osób. Na Mazowszu, poza granicami Warszawy, sytuacja staje się wręcz tragiczna. W planowanych zwolnieniach grupowych utraci pracę dodatkowo blisko 30 tys. ludzi. W Radomiu stopa bezrobocia przekracza 20%, w powiecie Radomskim 27%, a w Szydłowieckim bezrobocie jest nadal najwyższe i wynosi ponad 32%. To są oczywiste symptomy głębokiego kryzysu gospodarczego. Z dramatem bezrobocia wiążą się zwiększone wydatki budżetowe na opiekę społeczną i zasiłki oraz zmniejszone dochody podatkowe.
Fakty te nie znajdują jednak odzwierciedlenia w zapisach mazowieckiego budżetu. Jego „konstruktorzy” muszą być wyjątkowymi optymistami, skoro założyli wyższe dochody
i wydatki budżetowe niż nawet w 2008 roku, kiedy nie ujawniły się jeszcze drastyczne skutki kryzysu. To oczywiste, że taki budżet będzie musiał być na każdym posiedzeniu Sejmiku zmieniany i poprawiany. Tak też się już stało! Na pierwszym tegorocznym posiedzeniu, 18 stycznia przyjęto zgłoszony przez Zarząd Województwa projekt zmian i ustalono dochody budżetowe Województwa Mazowieckiego na 2010 rok w „nowej” wysokości: 2.857321286 Zł. Deficyt na razie się nie zmienia i nadal wynosi 360 milionów, ale dochody, i oczywiście wydatki, wzrastają o prawie 62 miliony zł.
Zarząd Województwa zmienił również prognozy dotyczące kwot długu samorządu na rok budżetowy 2010 i lata następne, które wynikają z planowanych i zaciągniętych zobowiązań. Prognozowana kwota długu na koniec bieżącego roku budżetowego wynosi obecnie ponad 1,6 miliarda zł. (1.634958290 Zł.). Trzeba przypomnieć, że kwota długu za 2007 rok wynosiła niecałe 352 miliony zł, w 2008 – 897 milionów, a na koniec ubiegłego, 2009 roku, jeszcze więcej, bo 1, 275 miliarda zł. Taki „stromy” przyrost długu w tej kadencji spowodował lawinowy wręcz wzrost kosztów jego obsługi. W 2007 roku Samorząd Mazowsza zapłacił bankom za obsługę długu, w tym odsetki i dyskonto, niewiele ponad 1 milion zł. W 2008 roku kwota to wzrosła do 21,6 milionów, a w 2009 banki zarobiły już na naszym samorządzie ponad 76 milionów zł! Jeszcze lepszy będzie dla nich, bieżący rok, gdyż mogą liczyć na ponad 105 milionów zł. Bardzo korzystnie, ale znów tylko dla banków, zapowiada się rok 2011. Samorząd Mazowsza zapłaci im wtedy jeszcze więcej – 115 milionów zł. To są już bardzo poważne zobowiązania, które mogą doprowadzić samorząd do finansowej katastrofy. Być może, dlatego więc „sprytnie” zwiększono prognozowane przychody w latach 2011 i 2012 o kwotę 890 milionów zł z tytułu prywatyzacji majątku Województwa. Dokładnie chodzi tu o sprzedaż udziałów w mazowieckich spółkach prawa handlowego. Raz jeden sprzedać można oczywiście wszystko: nieruchomości, koleje, szpitale, przychodnie, itd. Trzeba jednak wcześniej na takie działanie otrzymać mandat społecznego przyzwolenia i nie zapominać, że powinnością rządzących jest przymnażanie, a nie trwonienie, publicznego majątku! To smutne, ale zbyt wiele faktów wskazuje na to, że rządząca województwem koalicja niebezpiecznie i niegospodarnie żongluje samorządowymi finansami, a brnąc w długi, bez realistycznej analizy możliwości ich spłaty, próbuje ukryć swą niemoc w zbilansowaniu budżetu. Jan Rejczak
Spodobał Ci się ten artykuł? Kliknij
Chcesz być informowany o najnowszych artykułach? Zasubskrybuj ten serwis
Lubisz szelest papieru? Wydrukuj ten artykuł
Dodaj Komentarz