Tagi:                                    

Dzielność żołnierska w XXI wieku

Trzeba pamiętać, że działania w jakich w ostatnich latach uczestniczyli i uczestniczą polscy żołnierze, z ich punktu widzenia, (z kolbą karabinu przy policzku) niczym nie różnią się od wojny. To, że rozwój prawa międzynarodowego doprowadził do sytuacji, w której formalny stan wojny jest czymś wysoce nieprawdopodobnym, powoduje, że nasi żołnierze uczestniczą w różnego rodzaju operacjach, w których nazwach słowo „wojna” nie występuje. Jednocześnie pomimo braku prawnego stanu wojny obszar działań uznawany jest oficjalnie za strefę działań wojennych. Trudno się zgodzić na nazywanie polskich żołnierzy w Iraku armią najemną i na przeciwstawianie ich służby tradycji oręża polskiego. Zdecydowany sprzeciw budzi także odbieranie tym żołnierzom miana obrońców wolności i niepodległości. Czy o obronie niepodległości można mówić dopiero po wkroczeniu wrogich wojsk na terytorium Rzeczypospolitej? Czy o niepodległość nie powinniśmy się troszczyć na dalekim przedpolu? Czy mamy o niej sobie przypomnieć dopiero wtedy, gdy będzie już za późno? Przeciwstawić sobie misje pokojowe i walkę o niepodległość można by tylko wtedy, gdybyśmy zasadę utrwalania niepodległości pozbawili jakiejkolwiek praktycznej, politycznej treści. Dziś, po doświadczeniu XX wieku, a szczególnie II wojny światowej i zimnej wojny, wiemy że bezpieczeństwo zbiorowe jest niepodzielne. Pamiętamy, że gdy nazistowskie Niemcy w 1938 anektowały Sudety, rok później napadły Polskę, w kolejnym roku leżącą za morzem Norwegię, a w końcu Grecję na drugim końcu Europy. Czy Polacy walczący w tym czasie w Libii z Włochami nie bili się za polską niepodległość? Dziś, w nowej sytuacji pozostaje aktualna „teoria domino” sformułowana pierwszy raz przez Eisenhowera, w kontekście ówczesnej konfrontacji z komunizmem. Wówczas cofnięcie się przed komunizmem w jednym miejscu skutkowało wzrostem zagrożenia w innym - podobnie dziś zagrożenie bezpieczeństwa zbiorowego w jednym miejscu skutkuje wzrostem zagrożenia narodowego dla wielu innych państw. Jeśli misje pokojowe lub stabilizacyjne nie miałyby służyć niepodległości Polski, to w ogóle nie należałoby wysyłać na nie żołnierzy. Jednak jest zupełnie inaczej. Polska odzyskała niepodległość dzięki zwycięstwu wolnego świata w zimnej wojnie. Jednak to zwycięstwo nie jest dane raz na zawsze. Pod hasłami sprzeciwu wobec hegemonizmu i popierania wielobiegunowości państwa takie jak Chiny czy Iran próbują grozić innym, na przykład Tajwanowi czy Izraelowi. Rosja rości pretensje do dominacji w regionie i utrzymuje wojska na terytorium państw takich jak Gruzja. Niepodległość Polski potrzebuje bezpiecznego świata. A nasi żołnierze na misjach właśnie bronią bezpiecznego świata dla niepodległej Polski tak jak 65 lat temu. Na końcu powróćmy do kwestii odznaczeń za zasługi na polu walki. Współczesne ordery wywodzą się wprost od średniowiecznych zakonów rycerskich. Podział na klasy i istnienie Kapituły Orderu odpowiada dawnej hierarchii zakonu. Warto pamiętać, że zakony te powstały podczas wypraw krzyżowych, które były interwencją Christianitatis, ówczesnego Zachodu, w obronie zagrożonego ładu. To właśnie wypracowany wtedy ideał rycerski konstytuuje w dalszym ciągu dzisiejszy etos żołnierski w naszej cywilizacji. To, kogo i za co się odznacza w imieniu Państwa Polskiego, ma wielkie znaczenie wychowawcze. Wyróżnianie ludzi zasłużonych zaszczytnymi odznaczeniami jest oczywiście gestem sprawiedliwości – ale równocześnie jedną z najbardziej naocznych lekcji tego, co stanowi zasługę dla Rzeczypospolitej. Uświadamia ludziom, którzy służą Ojczyźnie, jaki konkretnie obowiązek należy wypełnić dziś.

Filip Łajszczak 24.04.2006 www.Christianitas.pl


Dodaj Komentarz