Tagi:                                    

Bez dachu nad głową, bez nadziei?

Pod koniec stycznia pożar zniszczył dom Krzysztofa Kucfira, 46- letniego pracownika szydłowieckiej Spółdzielni Inwalidów. Dziś ten samotny mężczyzna mieszka w Schronisku Młodzieżowym Skałka w Szydłowcu i głęboko wierzy, że wkrótce uda mu się odremontować to, co zniszczył ogień. - Dobrze znam tą sprawę, ponieważ w dniu pożaru byłem na miejscu tragedii – tłumaczy Józef Czerwiak, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Szydłowcu. – Jak na razie umieściliśmy pana Krzysztofa w schronisku i płacimy za jego pobyt. W planach był najpierw lokal zastępczy w Łaziskach, jednak ze względu na to, że mężczyzna pracuje w Szydłowcu, uznaliśmy, że nie jest to dobre rozwiązanie – dodaje. MOPS zaoferował także pomoc przy częściowym remoncie domu, przede wszystkim zaś przy zakupie cementu do uzupełniania tynków. Niezbędna będzie jednak pomoc przy wymianie dachu, który zgodnie z ekspertyzą nie nadaje się do remontu. Przygotowanie kosztorysu, a także zakup materiałów to ogromne koszty. - Trudno nawet powiedzieć, czy starczy 10 tys. zł – zastanawia się Józef Czerwiak. Decyzję w tej sprawie musi podjąć Andrzej Jarzyński, burmistrz Szydłowca oraz komisja resortowa. - Myślę, że jak tylko burmistrz wróci z urlopu, zajmie się sprawą. Jeśli zapadnie decyzja, z pewnością się do niej dostosujemy. Jednak gmina będzie musiała dołożyć pieniędzy, ponieważ środki, którymi dysponuje kasa MOPS będą niewystarczające – dodaje dyrektor Czerwiak. Krzysztof Kucfir nie wie, co ma dalej robić. Czuje się zagubiony i osamotniony. Jego siostra i brat mają swoje życie i nie bardzo interesują się jego trudną sytuacją. - Z jakimkolwiek remontem muszę odczekać do wiosny – mówi poszkodowany w pożarze mężczyzna. – Zresztą chciałem załatwić pożyczkę na remont, a to zapewne potrwa. Całe szczęście, że moje rzeczy wyszły z pożaru prawie niezniszczone. To, co udało się uratować wzięła pod opiekę sąsiadka. To dobra kobieta, dużo mi pomogła – opowiada. Samego pożaru jakby nie pamiętał. - To był wieczór. Wychodziłem akurat z domu, gdy znajoma zauważyła dym. Myślałem, że żartuje i odpowiedziałem, że to zapewne z komina. Tymczasem okazało się, że płomienie szalały już w środku – odtwarza w pamięci wydarzenia, które znacznie zmieniły jego życie. – Sąsiadka wezwała straż. Ale to nie był koniec, bo nad ranem znów wszystko zaczęło się na nowo – dodaje. O losy swojego kolegi z pracy, martwią się pracownicy Spółdzielni Inwalidów. - Zebraliśmy dla niego trochę pieniędzy, ale to kropla w morzu wszystkich potrzeb – wyjaśnia jedna z kobiet. – A to bardzo biedny człowiek. Do tego po śmierci mamy został sam, bez jakiejkolwiek rodziny i bez pomocy. Chcielibyśmy wspólnymi siłami mu pomóc – zapewnia. Odwiedziłam dom pana Krzysztofa. Kiedyś skromnie urządzony, tętnił życiem. Dziś stoi pusty, zniszczony przez płomienie. A jego właściciel pozostał praktycznie bez jakiejkolwiek nadziei na przyszłość. - Nie wiem, gdzie mam się udać po pomoc. Nie wiem, jak sobie poradzę z tym całym remontem. Tak właściwie to planowałem w tym roku wymienić tylko drzwi wejściowe. Tymczasem okazuje się, że trzeba zaczynać wszystko od nowa. Jestem zrozpaczony. Urzędnicy może i chcą dobrze, ale wszystkie decyzje podejmują długo, a do tego jeden odsyła do drugiego. To takie błędne koło, a szary człowiek cierpi na tym najbardziej – Krzysztof Kucfir mówi łamiącym się głosem. – Wszystko, co mnie teraz czeka to wielki znak zapytania - kończy Iwona Mazurek

APEL O POMOC Jeżeli ktokolwiek chciałby pomóc Krzysztofowi Kucfirowi – nie tylko finansowo, prosimy o kontakt z redakcją NOWEGO TYGODNIKA pod nr tel. 041 25 25 111 lub z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Szydłowcu pod nr tel. 048 617 18 12. Mężczyzna potrzebuje wsparcia niemal z każdej strony. Za okazaną więc pomoc bardzo serdecznie wszystkim Państwu dziękujemy.

tekst: Nowy Tygodnik


Dodaj Komentarz