Rozmowa z Ewą Henryką Kowalewską - prezesem Forum Kobiet Polskich

Z Miłością i Troską Obecnie w Polsce powróciła dyskusja na temat ochrony życia poczętego. Proszę w tym kontekście wyjaśnić czym według Pani jest działanie, zwane popularnie „pro-life”?„Pro-life” po prostu znaczy „za życiem”. Każdy człowiek ma prawo do życia od poczęcia (połączenia się komórek rodzicielskich) aż do śmierci.

Działanie to opiera się na pełnym miłości pochyleniu się nad samotną, porzuconą matką i jej poczętym dzieckiem, nad człowiekiem słabym i chorym, nad rodziną, która tak często potrzebuje pomocy, aby móc wypełniać swoją rolę. Tak więc może się ono wyrażać w konkretnej pomocy człowiekowi potrzebującemu, a także we wszechstronnej edukacji „pro-life” – zwłaszcza wobec ludzi młodych, którzy szukają swojej drogi. To także starania, aby życie człowieka było zawsze prawnie chronione. Ten typ działalności w Polsce podejmują liczne organizacje pozarządowe i ruchy w Kościele katolickim. Większość z nich jest skupiona w Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia, która spełnia rolę wspólnej reprezentacji i koordynatora działań. Polscy obrońcy życia zawsze podkreślali, że nie są „anty”, ale „za” – za życiem, za tradycyjną i silną rodziną oraz za pozytywnym, racjonalnym wychowaniem prorodzinnym, które formuje postawy „za życiem”.

  • Czy pozytywne podejście do ochrony ludzkiego życia jest podstawą działalności „pro-life”?

Tak, gdyż jest ono fundamentem Ewangelii Życia. Nie da się wygrać z przemocą, tylko ją pokazując. W Polsce zawsze było to oczywiste, co wynika z wielkiego zaangażowania Kościoła katolickiego po stronie życia. Od 1956 roku mieliśmy aborcję na życzenie i zakaz jakiejkolwiek działalności społecznej w tym zakresie. Pierwsze ruchy „pro-life” powstawały w Kościele, a co za tym idzie świeccy liderzy mieli swoich duszpasterzy i otrzymywali dobrą katolicką formację oraz opiekę duszpasterską. W tym samym czasie w Ameryce powstały liczne organizacje antyaborcyjne, których liderzy są bardzo różnych wyznań. Dochodziło do ostrej konfrontacji: kładzenia się i przykuwania pod wejściami do klinik aborcyjnych, aresztowań, pobić, a nawet strzelaniny. Dla mnie od początku było jasne, że takie działanie nie może odnieść dalekosiężnego sukcesu. Zwracaliśmy uwagę przyjaciołom z USA, że nie tędy droga. Dzisiaj, gdy współpraca z nimi trwa już ok. 20 lat, doskonale widać, że mieliśmy rację. Wielu amerykańskich liderów przemyślało problem i zmieniło nastawienie. Wtedy zaczęli odnosić liczne sukcesy: zamykać kliniki aborcyjne i zyskiwać coraz większe poparcie społeczne. Dobrym przykładem jest książka J. C. Willke, „Aborcja, pytania i odpowiedzi”, której nowa edycja już od 10. lat nosi też nowy tytuł” „Pokochaj ich oboje”.