O. Kolbe o dziennikarzach: To „misjonarze pióra”
Św. Maksymilian głęboko rozumiał siłę mediów. Uważał, iż ich rozwój jest dużo ważniejszy, niż budowanie kolejnych kościołów. Tworząc Niepokalanów – nowoczesne centrum ewangelizacyjne - pragnął nawrócić i uświęcić wszystkich poprzez media. Nie działał przy tym sam, mając świadomość, że media to przede wszystkim ludzie. Rozwijając swoją inicjatywę czynił to z pomocą oddanych sprawie zawodowców tak ducha jak i z czasem pióra.

Potrzeba wartości. U podstaw fenomenu, jakim w świecie mediów stał się Niepokalanów, leżała zasada o naczelnej roli formacji duchowej. O. Maksymilian był świadomy, iż proces pogłębiania chrześcijańskiego ducha w dziennikarzach w konsekwencji zostanie odzwierciedlony na łamach tworzonych przez nich mediów. Uważał, iż wszelka działalność zewnętrzna jest emanacją życia duchowego. Dlatego też dziennikarze powinni przede wszystkim żyć ideałem „w niego się wczuwać, zgłębiać go, bo inaczej nie będą spełniać należycie swego zadania”. Kto dla o. Kolbego i jego współbraci był tym ideałem? To Niepokalana – wzór człowieczeństwa i skuteczny pośrednik między człowiekiem a Bogiem. Od wszystkich osób współpracujących z Niepokalanowem wymagał więc aby „pisali w duchu M.I. [skrót łacińskiej nazwy stowarzyszenia religijno-społecznego Rycerstwo Niepokalanej – dop. aut.], tj. podbicia świata Niepokalanej, zbawienia i uświęcenia dusz przez Niepokalaną”. Wiedział jednak, iż „o tyle tylko będą mogli w duchu M.I. pisać, o ile sami będą rozumieć tego ducha, tym duchem się przejmą, sami do M.I. nie tylko będą należeli, ale nawet tak będą żyć Niepokalaną, że jej oczyma będą spoglądali na wypadki bieżące, na ludzi i ich czyny, i że swojego życia w Niepokalanej, a raczej ex superabundantia [z nadmiaru – dop. aut.] tego życia będą udzielali innym”. Podejście takie nie oznaczało jednocześnie braku poszanowania należnej autorom autonomii: „polityk, ekonomista, uczony itp. nie będą swoich poglądów pieczętowali zaraz powagą Niepokalanej, ale tak pisać będą, by (...) byli naprawdę narzędziem w ręku Niepokalanej. By tak pisali, jak by Ona mogła pisać”.
Czym kierować się w pracy dziennikarzy? O. Maksymilian dziennikarzy nazywał „misjonarzami pióra”. Praca w mediach związana jest z ogromną odpowiedzialnością gdyż dziennikarz „urabiając opinię” staje się „wychowawcą masy”. Kształtują oni tysiące odbiorców, dla których są często drogowskazami wytyczającymi codzienne życie. O. Maksymilian wskazując na ciężar odpowiedzialności zawodowej dziennikarzy bezwzględnie wymagał aby w pracy kierowali się prawdą i miłością podając do wiadomości „rzeczy dobre i raczej pozytywne i realne (...)”. Media o. Kolbego wyraźnie kontestowały przy tym nowoczesne trendy podawania złych informacjach jako jedynie dobrych i chwytliwych. Z jego zapisków uwyraźnia się potrzeba promocji wartości, które budują i jednoczą. Należało „więcej podkreślać i chwalić dobro, by przykład pociągał, niż wytykać zło”. Tę zasadę dobrze ilustruje zapis „Dyrektywy dla Małego Dziennika”. Dziennik miał wszechstronnie promować dobro działając według zasady „z miłością ku wszystkim nawet najgorszym”. Natomiast zło trzeba koniecznie marginalizować. Twórca Niepokalanowa nie należał przy tym do marzycieli, którzy jedynie werbalnie odrzucają zło. Walczył z nim realnie, po chrześcijańsku. Próbując naprawiać wyrządzoną krzywdę nie należy „wchodzić bardziej w szczegóły zła, niż to potrzeba dla jego naprawienia”. Nie powinno się „przejaskrawiać” czy „wytykać zła” wprost, lecz w sytuacji „gdy przyjedzie jednak zwrócić uwagę społeczeństwa czy władz na jakieś zło, zrobić to z miłością ku złym i delikatnie”. Szczególne ważne dziś dla dziennikarzy, zwłaszcza katolickich, jest przesłanie o. Kolbego poświęcone ich roli w kształtowaniu wśród odbiorców pozytywnego obrazu Kościoła. Dziennikarz „łagodzi nienawiść ku katolicyzmowi, wyświetla i pomału usuwa z umysłów zastarzałe uprzedzenia i zarzuty, usposabia do stopniowej lojalności względem Kościoła, z czasem (mniej lub więcej długim) do pewnej sympatii, zaufania, wreszcie chęci zapoznania się bliższego z religią”. Realizacja tych zadań rozpisana jest na wiele lat i powinna swym zasięgiem obejmować nie tyle poszczególne jednostek lecz szerokie grupy społeczne. Katoliccy redaktorzy nie powinni zacieśniać kręgu swoich odbiorców do katolików lecz „pisać i dla akatolików i im podawać dobrą strawę duchową”.