Ks. prałat Grzegorz Kaszak, dotychczasowy sekretarz Papieskiej Rady ds. Rodziny został mianowany przez Benedykta XVI biskupem sosnowieckim.
Poinformował o tym nuncjusz apostolski w Polsce abp. Józef Kowalczyk. Pierwszym ordynariuszem diecezji sosnowieckiej był bp Adam Śmigielski, który zmarł 7 października ub.r. w wieku 75 lat. Od 10 października administratorem diecezji był bp Piotr Skucha.
„Przychodzę z bagażem doświadczeń pracy w Watykanie na rzecz dobra rodziny, małżeństwa i życia ludzkiego. Te doświadczenia na pewno będą miały wpływ na moje biskupie działanie na ziemiach, do których zostaję posłany” – powiedział w rozmowie z KAI ks. prałat Grzegorz Kaszak. Biskup-nominat diecezji sosnowieckiej przyznał, że decyzję o swojej nominacji odebrał „z miłym zaskoczeniem”, ale także „czując trud odpowiedzialności”. - "Jestem pełen nadziei i optymizmu, że Pan Bóg mi pomoże. Wyrażam wdzięczność Ojcu Świętemu Benedyktowi XVI za okazane mi zaufanie, za to, że spojrzał na moją skromną osobę i powierzył mi w Kościele tak odpowiedzialną funkcję" – powiedział.
„Papieskie zaufanie zobowiązuje w sposób szczególny do wierności Panu Bogu i realizowania Jego woli, do bycia dobrym pasterzem” – podkreślił biskup-nominat. „Moje zadania wypełniałem do tej pory w Watykanie, pracując na rzecz rodziny, małżeństw i życia ludzkiego” – dodał, przyznając, że teraz jego posługa się zmieni.
W ubiegły piątek, 30 stycznia, litewski Najwyższy Sąd Administracyjny: włożył demokrację na Litwie do trumny i wbił ostatni gwóźdź, którym jest wyrok w sprawie użycia języka polskiego obok państwowego w pisowni nazw ulic w Rejonie Wileńskim.
Znając wszystkie dotychczasowe wyroki sądów w sprawach dotyczących mniejszości narodowych na Litwie, innego wyroku w tej sprawie również spodziewać się nie można było, chociaż zawsze człowiek zostawia furtkę dla nadziei i na zdrowy rozsądek.
Uzasadnienie, które zostało odczytane w dniu wyroku nie doprzyjęcia przede wszystkim z uwagi na wymóg prawny. Orzeczenie wyroku było skomulowane tylko wobec jednej Ustawy o języku państwowym, w wywodzie prawnym sąd umieścił ustawy ponad wszystkie inne. Jednocześnie chciałabym zaznaczyć, iż w ustawie o języku państwowym w art. 17 nazwy ulic na Litwie są pisane w języku państwowym. Nie ma w tym artykule ,,tylko", bądź ,,wyłącznie" - w prawie istnieje doktryna: co nie jest ewidentnie zakazane - to jest dozwolone. Zatem, nawet ta znametna ustawa nie zakazuje użycia obok języka państwowego w nazwach ulic, języka mniejszości narodowych, które zamieszkują na danym obszarze. Jednocześnie to utwierdza jednoznacznie ustawa o mniejszościach narodowych, której art. 4 głosi: "W lokalnych urzędach i organizacjach jednostek administracyjno-terytorialnych, w których zwarcie mieszka jakakolwiek mniejszość narodowa, obok języka państwowego używa się języka tej mniejszości narodowej (lokalnego)". Art. 5 "(...) napisy informacyjne mogą być obok języka litewskiego również w języku mniejszości narodowej (lokalnym)". Zatem, argumentacja w sprawie nazw ulic musiałaby skupić się wobec ustawy o mniejszościach narodowych, ponieważ dotyczy to poszanowania praw osób należących do mniejszości narodowych. Jednakże to jak widać oczyswiste przyznanie racji dla mniejszości narodowych, czego nie może przecież dopuścić ,,państwo demokratyczne".
Konwencja Ramowa Rady Europy o ochornie praw mniejszości narodowych, która została ratyfikowana w 2000 roku Ustawą ratyfikacyjną, a zgodnie z ustawą zasadniczą Litwy - Kostytucją art. 138 mówi, iż umowa międzynarodowa, którą ratyfikowała przez Sejm RL jest częścią składową systemu prawnego RL, jak również jest to źródło prawa międzynarodowego, które jest aktem prawnym bezpośredniego zastosowania. W Konwencji bardzo wyraźnie jest określono w art.11 ,,3. W rejonach tradycyjnie zamieszkałych przez znaczącą ilość osób należących do mniejszości narodowej Strony będą starać się (...) umieszczać również w języku mniejszości tradycyjne nazwy lokalne, nazwy ulic i inne oznakowania topograficzne o charakterze publicznym, o ile istnieje tam wystarczające zapotrzebowanie na takie oznakowania“. Jednocześnie istnieje zasada w prawie, jeżeli mamy rozbieżność ustawową, to powołujemy się na Konwencję międzynarodowym, która w tym wypadku ma wyższość nad ustawami krajowymi.
Kolejne Rządy nakładali na Departament Mniejszości Narodowych i Uchodźtwa od 2000 roku zharmonizowania prawa w sprawie rozbieżności ustawowej, wyznacząjąc co kolejne terminy realizacji przeprowadzenia analizy i złożenia propozycji do harmonizacji ustawodawstwa, aby ustawy krajowe były zgodne z Konwencją Rady Europy. Dziewięć lat mija, ale żadnego kroku nie uczyniono. Nic nie musi nikogo dziwić, przecież to bardzo sprytne posunięcie. Podwójne standardy: kiedy trzeba to wyciągamy odpowiednią ustawę, aby nie zazwolić na przystrzeganie praw i wolności dla przedstawicieli mniejszości narodowych. W zanadrzu trzymamy ratyfikowaną Konwencję Ramową Rady Europy - a to na wypadek, gdyby jakiemuś urzędnikowi z Europy przypadkiem zachciało się zadać zapytanie, bądź w czasie wizyty na Litwie - to wtenczas, zdmuchują kurz z Konwencji i pokazują na pierwszym miejscu: i cóż te mniejszośći chcą skoro mamy tak piękniutką czyściutka Konwencję? Tylko jak wyjeżdżają urzędnicy, to Konwencja znowu jest chowana jak najdalej. Tylko pytanie: czy my żyjemy w państwie demokratycznym? To raczej strategia państw trzeciego świata, gdzie nie ma żadnych regół. Natomiast państwo, które jest członkiem Unii Europejskiej nie może zchodzić do poziomu krajów trzeciego świata. Demokracja - to rządy większości przy poszanowaniu praw mniejszości.
W Europie są państwa, ze starą demokracją takie jak: Szwarcarja, Belgia, Holandia i in., z których Litwa powinna czerpać przykład w zakresie poszanowania praw mniejszości narodowych. W Belgii językami urzędowymi są: niderlandzki, francuzki i niemiecki, choć mniejszość niemiecka wynosi tylko 1%; w Szwajcarii: niemiecki, francuzki i włoski, tu mniejszości włoskiej jest aż 6,5%. Jednakże najlepszym przykładem jest Holandia, gdzie językiem państwowym jest holanderskim, a w prowincji Fryzyjskiej dodatkowo urzędowym jest język fryzyjski i w niczym to nie umniejsza suwerenności i jednolitości tych państw. Nie ma tam panicznego i chorobliwego strachu przed odłączenia się regionów zamieszkałych przez dane mniejszości narodowe, bądź podważaniem integralności państwa.
Weźmy i rozważmy dwa różne sposoby na uzyskanie szerokich praw dla mniejszości narodowych w państwach europejskich Serbii i Litwie. Wybrałam dwa państwa, których łączą podobne proporcje procentowe składu narodowościowego i nie tylko, wiele cech wspólnych.
Dwa regiony, które posiadają podobne proporcje narodowościowe oraz dążenia do poszanowania praw mniejszości Serbia, region Kosowo; Litwa, Rejon Solecznicki
1. Skład narodowościowy ludność serbska około 8%, Albańczycy około 80%; ludność litewska około 8%, Polacy około 80 %;
2. Sposoby dochodznia swoich praw przez mniejszość narodową albańską, w żadnym wypadku niepopieram i jestem zagorzałą przciwniczką takich rozwiązań, według mnie ich nic nie usprawiedliwia.
3. Wileńsczyzna na drodze próśb, negocjacji i zabiegów dyplomatycznych, dobrosąsiedzkich traktatów międzypaństwowych, któtko mówiąc - wszelkiego rodzaju walka słowem.