PIEŚNI POLSKIE - Żeby Polska była Polską
„Bohaterszczyzna” to termin, który został wyprodukowany przez tzw. ludzi „światłych” i „postępowych” PRL-u i oznaczał bezsensowną i romantyczną walkę Polaków w antyrosyjskich powstaniach narodowowyzwoleńczych. Nie wolno było mówić o nich wprost, więc ukuto szyderczy ów termin, zastępując go czasem innym – „kozietulszczyzna”. Dobitne piętnowanie „bohaterszczyzny” miało przeorientowywać, tłumić buntowniczą mentalność sarmacką, kreować mentalność niewolniczą, wybijać z gorących głów wszelką myśl o antysowieckim zrywie. Byłby bowiem identycznie samobójczy jak XVIII- tudzież XIX-wieczne zrywy wyzwoleńcze – nie dałyby nic prócz kolejnego stosu polskich trupów. Ludzie ci i dziś wyśmiewają „bohaterszczyznę” i martyrologię insurekcyjną jako „nie służącą sprawie polskiej”, a których Waldemar Łysiak zwie jednym słowem – Salon. A przecież każde z tych powstań kształtowało i umacniało antyniewolniczą tożsamość narodową, dowodziło ich niezbędności, nawet za tak straszną cenę jak Niagary krwi i tysiące Sybirów. Były konieczne dla wyposażenia wielu pokoleń Polaków w poczucie godności. Każde z tych „samobójstw” przedłużało nam życie – każde było tym słowem „Nie !” , o którym starożytni Grecy powiadali, że „tylko człowiek, który umie mówić: nie !, jest naprawdę wolny”. O wolności mówił Jan Paweł II z wysokości Jasnej Góry w 1983 roku: - „Naród jest prawdziwie wolny, kiedy może kształtować się jako wspólnota określona przez jedność kultury, języka i historii. Państwo jest istotnie suwerenne, gdy zezwala Narodowi realizować właściwą mu podmiotowość, właściwą tożsamość”. Inny wielki nasz rodak, Prymas Tysiąclecia zrobił więcej niż jakikolwiek inny Polak po wojnie dla budzenia i obrony polskiego patriotyzmu, piętnowania zniesławiaczy polskiego narodu i polskiej historii. I to wielkie, jakże aktualne przesłanie narodowe kardynała Stefana Wyszyńskiego jest ciągle w zbyt małym stopniu spopularyzowane wśród dzisiejszych pokoleń Polaków. Wypowiedziane w 1958 roku, na kilkanaście lat przed powstaniem pieśni Jana Pietrzaka Żeby Polska była Polską, słowa Prymasa Polski dodawały ducha Polakom w jednym z najgorszych dla polskości okresów. W czasie gdy po dziesięcioleciu niszczenia patriotyzmu w dobie stalinowskiej znowu rozpoczynano kampanię ataków na polskie tradycje narodowe, atakując polską „bohaterszczyznę” w partyjnych mediach, wydawnictwach i kinematografii, zniesławiając główne idee polskich dziejów. To dzięki Prymasowi Tysiąclecia Kościół konsekwentnie pozostawał "ostatnią warownią polskości". Mówiąc o jakże silnych tysiącletnich związkach Kościoła z narodem polskim, podkreślał, że właśnie Kościół polski na każdym kroku "staje w obronie narodowej racji stanu". W kazaniu wygłoszonym w Jędrzejowie 30 sierpnia 1964 r. powiedział: Dzisiaj często spotykamy się ze zjawiskiem "opluwania własnego gniazda". Ludzie, zwłaszcza niezbyt wykształceni, natrząsają się z naszej przeszłości historycznej, nie doceniają wielkiej ofiary, każdej kropli krwi wylanej za Naród czy każdej kropli potu z czoła rolnika, która wsiąkła w ziemię ojczystą. To wszystko wskazuje na wielką potrzebę wołania o szacunek dla dziejów narodowych, dla trudów pokoleń, które minęły, dla ich ofiarnej krwi wylanej w powstaniach, w walce o wolność ojczyzny, na wszystkich kontynentach, czy w ostatnim Powstaniu Warszawskim. Chociaż wiele zrywów było nieudanych, jednakże zawdzięczamy im to, że sumieniu międzynarodowemu przypominały o naszym Narodzie. Ich praca, trud i ofiarne poświęcenie dało taki rezultat, że obecnie jesteśmy. W innym kazaniu, wygłoszonym w Warszawie 25 maja 1972 r. kard. Wyszyński stwierdził: Naród bez przeszłości jest godny współczucia. Naród, który odcina się od historii, który się jej wstydzi, który wychowuje młode pokolenie bez powiązań historycznych - to naród renegatów! Taki naród skazuje się dobrowolnie na śmierć, podcina korzenie własnego istnienia. Taki naród w pewnym sensie „wypiera” się własnej Ojczyzny, a przecież Ojczyzna jest miejscem życia narodu, który ma swoją historię, o której Bp polowy Wojska Polskiego – Tadeusz Płoski powiedział: Ojczyzna jest związana z ojcem, który tworzy dom – to ojcowizna. Człowiek bez domu jest bezdomny, jest samotny. Człowiek bez Ojczyzny jest sam, szuka łaski, domaga się praw. Człowiek wypędzony z Ojczyzny jest banitą, oderwany jest od swoich, skazany jest na samotność, na tęsknotę, pozostaje na obczyźnie. Jest obcy, marzy o powrocie, ale tylko może marzyć... Nie wszyscy jednak tylko marzyli, niektórzy próbowali wskrzesić Ją słowem, czynnym oporem lub „wyrąbać” szablą: Zrzucał uczeń portret cara, Ksiądz Ściegienny wznosił modły, Opatrywał wóz Drzymała, Dumne wiersze pisał Norwid. I kto szablę mógł utrzymać Ten formował legion, wojsko. Żeby Polska, żeby Polska..... W tym samym kazaniu Bp Płoski mówi dalej: Ojczyzna to bezpieczeństwo. W Ojczyźnie jest się u siebie, w domu. Ojczyzna jest, chociażby była w niewoli. Może być zniewolona, tratowana przez obce wojska – ale jest. W Ojczyźnie owoce mają inny smak, a chleb ma swój niepowtarzalny zapach. Można mówić różnymi językami, ale pieśni miłości śpiewa się w języku ojczystym. Tylko w języku ojczystym człowiek potrafi się modlić. W Ojczyźnie słychać radość ze zwycięstw i płacz z porażek. Tu stoją pomniki, tu jest jedyna na świecie ziemia, która kryje szczątki przodków. Jan Pietrzak pytany o swój utwór powiedział, że „powstała w 1976 roku, a po czterech latach poznał ją cały świat. Kiedy pisałem jej słowa, byłem pełen goryczy, załamany, w dołku. Był to czas w Polsce tak dramatyczny, że wtedy po prostu straciłem poczucie humoru”. Mamy wolną Polskę, a patriotyzm dalej jest wyszydzany, wyśmiewany, wmawia się, że to nie jest „trendy”, że to jest dobre dla „ciemnogrodu”, a nie dla ludzi „postępowych”, „europejczyków”. Mimo to zaczyna się coś zmieniać w tym kierunku i może tylko cieszyć wypowiedź młodej studentki, którą opublikowała w internecie: „Za każdym razem ilekroć gdzieś usłyszę, albo zobaczę Jana Pietrzaka, który śpiewa: Żeby Polska była Polską coś przebiega mi po plecach. Widziałam taki film w internecie, fragment z Opola, kiedy Jan Pietrzak śpiewał stwarzając taką patetyczną atmosferę, a cały amfiteatr opolski stał na baczność i śpiewał razem z nim: "Żeby Polska, żeby Polska, żeby Polska była Polską..." Zawsze robi to na mnie wielkie wrażenie, to jest piękne. Brakuje mi teraz takiego patriotyzmu w TV, w radiu, wszędzie prawie”. Wyśmiewana tubami Salonu „bohaterszczyzna” naszych przodków, w końcowym rezultacie wskrzesiła Polskę, bo przez sto kilkadziesiąt lat naszej niebytności na mapach – żelazem i ołowiem regenerowała polskość. Matki, żony w mrocznych izbach Wyszywały na sztandarach Hasło: "Honor i Ojczyzna" I ruszała w pole wiara. I ruszała wiara w pole Od Chicago do Tobolska. Żeby Polska, żeby Polska....
Opracowała R.G.