Tagi:                                    

Kto produkuje bezrobotnych? Polemika z red. Barańskim

11 grudnia w Tygodniku Szydłowieckim ukazał się artykuł pt.„Chybiona edukacja” z podtytułem, „Kto produkuje bezrobotnych?”. Autor, Marek Barański oskarża w nim władze powiatowe, dyrektorów lokalnych szkół ponadgimnazjalnych, a przede wszystkim jakieś kuriozalne lobby nauczycieli przedmiotów humanistycznych o produkcję bezrobotnych w szydłowieckich placówkach oświatowych. Szanowny Panie! Artykuł Pana przede wszystkim nie jest trafiony w czasie. Trzeba było zainteresować się ofertą kształceniową szydłowieckich szkół wiosną 2006 roku i zauważyć ogromną gamę zawodów proponowanych przez ZSP Nr2 popartą współpracą z Centrum Kształcenia Praktycznego. Były to specjalności: stolarz, ślusarz, mechanik – monter maszyn i urządzeń, operator obrabiarek skrawających, monter – elektronik, elektromechanik, a ponadto sprzedawca, kucharz i wiele innych w systemie tzw. klas wielozawodowych. Oprócz tego ZSP Nr2 zapraszał młodzież do techników: elektronicznego, drzewnego, ekonomicznego i rolniczego (specjalność: żywienie) oraz do klas liceum ogólnokształcącego. Licea profilowane, wprowadzone w reformie szkolnictwa, wcale w ofercie nie występowały. Zawody mechaniczne, o których Pan pisze jako o poszukiwanych, nie cieszyły się wzięciem. Można to sprawdzić w dokumentach komisji rekrutacyjnej. Bardzo, więc rozmija się Pan z prawdą pisząc, że tylko „oficjalnym powodem jest brak chętnych”. Nie można nikogo zmusić do podjęcia nauki w szkole zawodowej żadnej specjalności, a mimo to w roku szkolnym 2006/07 utworzono dwie pierwsze klasy stolarskie, jedną klasę wielozawodową, jedną o specjalności sprzedawca/kucharz dwie klasy technikalne (elektroniczną i rolniczą) oraz dwie klasy licealne. Gdzie widzi Pan wyniki działania „humanistycznego lobby”? W jednym tylko można się z Panem zgodzić – nie było w ofercie ZSP zawodów budowlanych, ale nie, dlatego, że poloniści, angliści, historycy, czy inni humaniści nie chcą uczyć budowlańców. Uzasadnienie jest bardzo prozaiczne. Nie ma ani kadry, ani zaplecza szkoleniowego do nauczania w takich zawodach. Szkoła jednak rozważa to zagadnienie i potrzebuje czasu i środków by podjąć takie wyzwanie. Działania w kierunku uatrakcyjniania oferty bywają kosztowne i niestety z powodów finansowych kończą się czasem fiaskiem, czego przykładem jest specjalność mechanik samochodowy. Kierunek, mimo zainteresowania zamknięto, ponieważ Kuratorium zarzuciło brak wystarczającej bazy dydaktycznej. Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych Nr2 w swej historii wiele lat nosił nazwę Zespołu Szkół Zawodowych i tej tradycji chce się trzymać. Nie ucieka od kształcenia zawodowego także, dlatego, że wyniki nauczania uzyskiwane przez sporą grupę młodzieży gimnazjalnej dobiegają od poziomu wymaganego w liceach ogólnokształcących. Ta młodzież powinna znaleźć swoje miejsce w systemie szkolnictwa i tylko trzeba jej i jej rodzicom pomóc sobie to uświadomić. Pisałam o tym problemie we wrześniowym numerze „Domu na Skale”. Druga szydłowiecka szkoła ponadgimnazjalna to tradycyjnie Liceum im. H. Sienkiewicza. Trudno chyba wymagać od tej placówki by po latach pomyślnej działalności zaczęła przekształcać się w szkołę zawodową, zresztą próby wprowadzania liceum profilowanego nie przyniosły pozytywnych rezultatów kształceniowych. Oczywiście, że nam nauczycielom, jak wszystkim, zależy na pracy i dlatego co roku wkładamy mnóstwo energii w promocję szkół i szeroko prowadzoną rekrutację. Chcemy by kształciła się tu młodzież ze wszystkich gimnazjów powiatu szydłowieckiego i potrzebujemy rozwiązania problemu sprawnego dojazdu młodzieży do Szydlowca. Chcemy by szydłowieccy gimnazjaliści wybierali tutejsze szkoły, bo są to placówki dobre i bezpieczne. Jeśli ktoś tego nie widzi, to chyba tylko, dlatego, że nie chce i szuka tzw. dziury w całym, albo jest klasycznym potwierdzeniem powiedzenia „cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie, co posiadacie”. JP-D


Tagi:                                    

Wspomnienie. 13 grudnia 1981 roku..

  • Jak może się czuć matka, kiedy zatrzymują jej syna i wyrzucają z domu jak psa - mówi w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce Zofia Rejczak, matka Jana Rejczaka, byłego członka Prymasowskiej Rady Społecznej, a obecnie przewodniczącego Klubu Inteligencji Katolickiej w Radomiu, który był internowany 13 grudnia 1981 roku.
  • Weszli przez okno, potłukli szyby, bo nie wpuściłam ich do domu przez drzwi - wspomina wydarzenia sprzed 25 lat Zofia Rejczak. - Zaczęli mnie wyzywać, opryskali mnie jakimś gazem, cały przełyk mi poparzyli, przez wiele lat miałam z tym problemy zdrowotne - dodaje. Jan Rejczak przypomina, że wyciągnięto go z mieszkania na łańcuchu. - Znalazłem się w samochodzie wśród uzbrojonych cywili, którzy wyzywali mnie. Następnie odwieziono mnie do aresztu na Tybla, widziałem innych działaczy solidarnościwoych, których również zatrzymano. Po kilku dniach gdzieś nas wywieziono skutych w kajdanki - wspomina. Dopiero poźniej dowiedział się, że był internowany w Kielcach. Do domu wrócił po Wielkanocy. 25 lat temu, 13 grudnia 1981 roku, Rada Państwa wprowadziła w Polsce stan wojenny. Było to posunięcie ówczesnych komunistycznych władz zależnych od decydentów w Moskwie, które miało stłumić solidarnościowy ruch społeczny. Stan Wojenny oznaczał przede wszystkim ograniczenia swobód obywatelskich, a także represje i liczne internowania opozycyjnych działaczy. Z okazji 25. rocznicy wprowadzenia Stanu Wojennego przy pomniku Ludzi Skrzywdzonych u zbiegu ulic Żeromskiego i 25 czerwca odbędzie się 13 grudnia o godzinie 12.00 uroczystość wzmurowania tablicy upamiętniącej tamte wydarzenia. rm/radio plus

W obchodach wmurowania tablicy pamiatkowej weżmie udział delegacja powiatu szydłowieckiego, wraz z przedstawicielami TKK Solidarność z Szydłowca.