Tagi:                                    

To były wybory!

Do wyborów samorządowych w tym roku poszło dobrowolnie i bez przymusu blisko 50 procent wyborców. A jak to było dawniej? Rady narodowe w czasach PRL-u były atrapą demokracji. O tym kto zostanie radnym decydowały egzekutywy totalitarnej partii i jej sojusznicy. Chodzenie na wybory dla większości Polaków było tylko wstydliwym obowiązkiem. Dobrze zaś widzianym przejawem „zaufania” do rządzących było głosowanie „bez skreśleń”. Wchodziło się do lokalu wyborczego, pobierało kartę do głosowania i natychmiast wrzucało do urny. Samo wejście za kotarę, aby spojrzeć na listę kandydatów i ewentualnie dokonać skreśleń, było aktem odwagi. Funkcjonariusze służby bezpieczeństwa i wszechobecni tajniacy bacznie obserwowali jak lud zachowuje się w dniu wyborów. Szczególnie interesowała ich frekwencja wyborcza wśród duchowieństwa i inteligencji. Nieobecność na wyborach traktowano jako przejaw reakcji i antysocjalistycznej postawy. Ludzie szli więc na wybory dla tak zwanego „świętego spokoju”. Oficjalna frekwencja zbliżała się zawsze do 100%, w rzeczywistości była o połowę niższa. Wiele informacji o tamtych czasach zachowały teczki i szafy milicji i służby bezpieczeństwa. Nie wszystko jednak udało się zarchiwizować w Instytucie Pamięci Narodowej, bo ogromną część dokumentów komuniści i postkomuniści po 1990 roku po prostu zniszczyli. Dobrze jednak, że nie zamazali naszej pamięci, choć próbuje się to, także i dziś, na różne sposoby robić! Jan Rejczak


Tagi:                                    

Podziękowanie wyborcom

,,Wyborcy-poszli, bo tak chcieli, przydzielając głosy najlepszym. Teraz podziękować im za to jest obowiązkiem koniecznym!" Roman Burek

PS. Moim Wyborcom serdecznie dziękuję! Nowym Radnym gratuluję.